samograj - 2008-09-04 17:48:57

... 23 września mija okrągła - 40 rocznica śmierci = narodzin dla Nieba św. PIO.
odsyłam Was do strony poświęconej temu Świętemu:
http://www.padrepio.catholicwebservices … _index.htm

poczytajcie o CUDACH OJCA PIO:
http://www.padrepio.catholicwebservices … Polska.htm

* * *



Polecam Wam zapoznanie się z tym uzdrowieniem, w którym "maczał palce" sam Karol Wojtyła, późniejszy papież - m. in. dlatego tych dwóch wyjątkowych ludzi wspiera duchowo nasze przedsięwzięcie:

"Ojciec Pio miał różne dziwne talenty i jego życiorys pełen jest zdarzeń nadzwyczajnych. W ten właśnie "nadzwyczajny krąg" jest wciągnięty także mój życiorys... Nie ja udzieliłam informacji, którą powtarzają dziennikarze. Dotarli oni do przechowywanych na polecenie Ojca Pio dwóch listów, które wywołują falę zapytań w moją stronę. To podpis Autora listów budzi ciekawość i choć nie ma w nich mojego nazwiska, już dawno zostało ono bez mojej woli ujawnione. 
       
   O listach tych powiedział Ojciec Pio przed śmiercią: te zachowajcie, bo będą ważne... Ja wówczas ani o tych listach, ani o Ojcu Pio nic nie wiedziałam, działo się to niejako poza mną czy może nade mną...
    Tak się złożyło, że w maju 1967 roku znalazłam się w Italii i zdecydowałam się pojechać do tego kapucyna, poznać go, może czegoś się dowiedzieć. Dojechałam pod wieczór. Przed kościołem było pełno ludzi... Ojciec Pio odprawiał Mszę św., stareńki, chodził już z trudem, podprowadzony do ołtarza... Msza św., celebrowana przez Ojca Pio, promieniowała szczególną treścią. W kościele, mimo tłumu, panowała niezwykła u Włochów cisza... A po Mszy św. Ojciec Pio z trudem, powolutku skierował się ku zakrystii. Szedł koło nas i na chwilę zatrzymał się, powiódł wzrokiem po ludziach i zatrzymał go na mnie - podszedł bliżej, pogłaskał mnie po głowie - i spojrzał...
    I właśnie to spojrzenie, którego opisać nie potrafię, sprawiło, że już wiedziałam; wiedziałam, że wtedy, w 1962 roku, to nie był przypadek.
    Adesso va bene (Teraz jest w porządku) - powiedział, uśmiechnął się i poszedł dalej. A ja nie powiedziałam słowa i nie mogłam się ruszyć. Klęczałam bez ruchu, aż w kościele się rozluźniło... Po drodze kobiety nie dały mi przejść, dotykały mnie, mojej głowy, pytały: co pani zrobiła, że Ojciec Pio do niej podszedł? Co zrobiłam? A ja właśnie nic nie zrobiłam i nic nie wiedziałam...
    Powtarzam to, czego się przez ten czas dowiedziałam o Ojcu Pio od jego przyjaciół, że chciał zawsze ludziom pomagać, ale głównie pomóc w dojściu do Boga. Miał nadzwyczajne dary, to prawda, ale tej cudowności głównie "używał" - jeśli tak można powiedzieć - do nawracania ludzi... 
   
   Pierwszy list, napisany przez ks. bp Karola Wojtyłę do Ojca Pio z prośbą o pomoc dla Wandy Półtawskiej: 
 

Czcigodny Ojcze, proszę Cię, módl się za pewną matkę czterech córek, która ma czterdzieści lat i mieszka w Krakowie, w Polsce. Podczas ostatniej wojny przez pięć lat przebywała w obozach koncentracyjnych w Niemczech i teraz jest w ciężkim zagrożeniu zdrowia, a nawet życia, z powodu raka. Módl się, ażeby Bóg, za przyczyną Najświętszej Panienki, okazał miłosierdzie jej i jej rodzinie.

Drugi list, napisany przez ks. bp Karola Wojtyłę do Ojca Pio, w którym dziękuje mu za niewiarygodną łaskę, jaką otrzymała Wanda Półtawska:
 

Czcigodny Ojcze, kobieta mieszkająca w Krakowie, w Polsce, matka czterech córek, 21 listopada przed operacją chirurgiczną wyzdrowiała niespodziewanie. Dzięki składamy Bogu, a także Tobie, Wielebny Ojcze, składam gorące podziękowanie w imieniu tejże kobiety, jej męża i całej jej rodziny".

Żródło:http://www.nasza-arka.pl/2001/rozdzial. … ozdzial=13

i nowenna do Świetego:
http://www.padrepio.catholicwebservices … Polska.htm

noclegi w ciechocinku