Odpocznij teraz....bądźcie razem, wspierajcie się (pilnujcie mamy... utrata męża jest baaaaaardzo bolesna...)
Dziękiję Ci Dorotko, że byłaś tytaj z nami, że przyszłaś na to forum, że tak szczegółowo opisałaś waszą walkę... dziękuję i PODZIWIAM.
Daliście wszystkim wspaniała lekcję i myślę, że czytający to forum, będą zbudowani waszą postawą....
SZKODA, ŻE SIĘ NIE UDAŁO .....Tak niewiele brakowało... nie mogę w to uwierzyć, że tak szybko, tak nagle coś się załamało...
I PAMIĘTAJ....ZROBIŁYŚCIE, CO BYŁO W WASZEJ MOCY, A NAWET JESZCZE WIĘCEJ --> ZADBAŁYŚCIE O TATY WIECZNOŚĆ!!!
Na tym forum jest specyficznie: tutaj cały czas jesteśmy wspomagani modlitwą (im ktoś więcej pisze, tym częściej się nam przypomina, żeby szturmować Niebo w Jego intencji... modlitwą obejmujemy całe rodziny) i mimo, że Bóg wysłuchuje nasze prośby na swój sposób (bo lepiej od nas zna nasze potrzeby), mimo, że nie ma cudu, jakiego każdy z nas oczekuje, są małe cuda, które nas zdumiewają, zaskakują... czujemy w duszy pokój... potrafimy się odnaleźć w tak traumatycznej sytuacji.... po ludzku się buntujemy, nie rozumiemy, zadajemy pytanie:DLACZEGO??? TĘSKNIMY!!! Ale w gruncie rzeczy jest nam łatwiej i jakoś tak lżej na duszy, mimo, że przychodzą trudne dni, pełne wyrzutów sumienia i rozpaczy - trzeba wtedy te rozpacz wykrzyczeć, wyrzucić, dać się utulić, wesprzeć i... tutaj zawsze można to zrobić.
Dorotko....jesteśmy i będziemy z Wami... pomożemy dobrym słowem...utulimy...
Offline
Wyrazy współczucia dla całej rodziny,wspaniale Wasz Tato odszedł do domu Ojca,zaopatrzony sakramentem namaszczenia chorych.ż Świetymi obcowanie racz mu dać Panie...
Offline
Jestem po rozmowie z prof. Majchrzakiem, powiedział że guz był potężny to co mu sie udało wyciac to jedno a to co zostalo to drugie.. Powiedział, że był potężny naciek na pień mózgu, żaden lek by tacie nie pomógł.. i mamy sie nie obwiniać bo to paskudna choroba. Po prostu zle trafilismy, jakby tata był od początku operowany i pod opieką prof. Majchrzaka jestem pewna ze ani on ani my nie dopuscilibysmy do takiej sytuacji.. poniewaz guz by był usunięty w pore i ten pierwszy i wznowa.. tata mial szczescie bo szedl taką ścieżką która nie dawała objawów.. Pogrzeb odbędzie się w sobote o godzinie 13.00 we Wrocławiu.
Offline
Gdynianka
Dorotko, widocznie tak miało być...
Na pewne sprawy nie mamy wpływu Kochana...
[*]
Offline
Dorota, mogę sie tylko domyslac jak się czujesz jak Wam ciężśko, przed Wami jeszcze trudny dzień: sobota. Ale tak jak ktoś napisał tutaj: stał sie cud, smierć Taty Was zbliżyła a Wy wszyscy poczuliście jak wspaniałą jesteście rodziną
mi ktoś kiedyś powiedział: Pan Bog zsyła na czlowieka tyle cierpienia ile potrafi udźwignac, a Ty Dorota udźwigelas ogormny ciezar miłosci i odpowidzialności za zdrowie Taty
pozdrawiam i mocno sciskam!
Offline
Dorota,
Z tym cierpieniem - to właśnie tak. Nie da rady więcej> Spoko
***************
Wybór oprawy muzycznej na pożegnanie Taty – lux, i to z wysokiej pólki!!
Z prochami to spróbujcie przemyśleć raz jeszcze – żeby „nie wyważac otwartych drzwi”.
Zastanów się czy tata życzyłby sobie żeby DZIELIĆ ?
Jeżeli tak – to nie ma kwestii – wolę trzeba uszanować.
Jeżeli nie wiesz 100% – rozważ (oczywiście wspólnie z mamą i siostra) złożenie doczesnych
szczątków W CAŁOŚCI „matce ziemi”, która nas w doczesności „bezinteresownie nosi”
i toleruje bezwarunkowo.
Minionej doczesności osób, które odeszły należy się hołd i szacun na maxa ZAWSZE.
A w domu jak w domu - losowo może się przytrafić, że ktoś nieświadomie, np z zewnątrz
może postawić urnę np. na telewizorze, obok tunera, głośnika, barku, na stole, lodówce........
Albo przeprowadzka, eksmisja (teoretycznie), delegacja, albo jak następne pokolenie -
i co ? będziecie dzielić jeszcze raz? Porcjować. Przesypywać. Deponowac. ??
I ile komu wtedy będzie prochów należne ? Czaisz paranoje??
Od zawsze matce ziemi należy się prochów po całości.
Ciało jak jego doczesne jawienie przeminie - ma swoje miejsce – grobowiec
(a że "na zachodzie" eksperymentują - inna bajka, nieźle są skołowani mediami)
Znaczy – w.w. pod praktyczną babską rozwagę.
/ściskam i życze powera w chwilach wymiękania.
I tu nie ma że „rodzina inna”. ?? Kto Ci takie coś wsączył? Pojechane coś.
Każdy jest inny, albo nawet bardziej..... Spoko
Offline
Mam jeszcze gorszy scenariusz, akurat z miejsca, gdzie pracuję... jeśli pech sprawiłby, że do domu włamią sie złodzieje, to często szukają oni zlota, biżuterii w sypkich produktach. Agent, u którego pracuję podał mi przypadek wysypywania mąki, cukru itp....co miałoby powstrzymać złodziei przed gmeraniem w urnie i wysypaniem prochów waszego TATY.
NALEGAM. PRZEMYŚLCIE TĘ DECYZJĘ.....bo dla wielu jest ona conajmniej kontrowersyjna.
I spytam za satelitą:
Czy tata wyrażał chęć podzielenia jego prochów???Bo jeśli to Jego wola, to spoko- nie wtrącamy się.
Dorotko, wiesz, że jestem szczera baba więc napisze coś jeszcze.
Potraktuj to jako wskazówkę, nie natretną... raczej jako dzielenie się moją wizją świata z Tobą.
Czy chcemy czy nie chcemy : BÓG istnieje i jest pełen miłosierdzia i wyrozumialości dla bładzących. Przejawiem tej BEZGRANICZNEJ MIŁOSCI był "przypadek" znajomości Twojego Taty z księdzem.
Czuwaliśmy przy TWOIM TACIE te kilka dni usilnie sie za Niego modląc, odetchnęlismy z ulgą kiedy napisałaś, że u taty był ksiądz... wiedzieliśmy, że teraz może spokojnie odejść ...
Dorotko, my chrześcijanie tak postrzegamy rzeczywistość, wierzymy w życie tam, po drugiej stronie, ale też wiemy, że trudne wydarzenia Bóg dopuszcza, by przywołać do siebie zagubione dzieci - BÓG czuwa nad Wami czy tego chcecie czy nie... nikt nie jest mu obojętny, czy to jest katolik, czy żyd, czy muzułmanin czy poganin czy ktokolwiek inny. Czuwa i na wszelkie sposoby próbuje na siebie zwrócić uwagę, przyciagnąć do siebie..... to się nazywa BOŻE WYCHOWANIE.
I tak, jak kochajaca Matka, karci swoje dzieci, kiedy robią coś złego, tak BÓG karci tych, którzy zeszli na manowce... nie po to, żeby im dokopać.... robi to z MIŁOŚCI, zatroskany o ich zbawienie, czyli życie wieczne, wieczne szczęście!!!
O to idzie największa gra w doczesnym życiu....!!!
Bywa, że dusza nie bardzo przygotowana na spotkanie z Bogiem twarzą w twarz, poznwszy swoją grzeszność, i to, że była daleko od Źródła, sama ucieka przed tą MIŁOSCI, bo czuje się JEJ niegodna, zetknięcie z BOGIEM- MIŁOŚCIĄ ją zawstydza, zapiera dech (w sensie duchowym). Często, nie będąc przygotowana na spotkanie z takim ogromem Milości ucieka przed BOGIEM - to się nazywa CZYŚCIEC (to nie Bóg zsyła do czyśćca, to dusza ze wstydu ukrywa sie przed Bogiem... i ...Cierpi, bo poznała MIŁOŚĆ i ODWIECZNĄ PRAWDĘ, ale czuje, że jest jej niegodna i musi przejść etap oczyszczenia: z przywiązania do życia doczesnego, z miłości własnej itd.itp.)
Może to będzie bardziej zrozumiałe:
"Według wizji, jakie otrzymywała św. Katarzyna Genueńska, największą karą dla duszy czyśćcowej jest jej tymczasowa rozłąka z Bogiem. Dusza dopiero po śmierci poznaje, kim jest Bóg, poznaje Go jako pełnię miłości, piękna i świętości. Za wszelką cenę chce się z Nim połączyć, a jednak nie jest jeszcze tego godna. Sama więc pragnie szukać miejsca, gdzie mogłaby się oczyścić. Tym właśnie miejscem jest czyściec. Ogniem zaś, który będzie ją palił, będzie miłość, pragnąca nieprzeparcie połączyć się z Bogiem. Dusze czyśćcowe cierpią ból rozłąki, żar pragnienia, aby się połączyć z podmiotem swojej najwyższej miłości. Dusze czyśćcowe równocześnie będą opływały w szczęście, że są miłowane, że Bóg je uważa za swoich przyjaciół i czeka na nie.
Ci, którzy znajdują się w sytuacji oczyszczania, są związani zarówno z błogosławionymi, którzy już w pełni cieszą się życiem wiecznym, jak i z nami, którzy podróżujemy na tym świecie do domu Ojca. Dlatego tak ważna jest nasza modlitwa za zmarłych. Oni nie mogą już nic uczynić dla swojego zbawienia, my jednak możemy i powinniśmy. Kwiaty i znicze to jedynie zewnętrzne oznaki naszej o nich pamięci. Tak naprawdę zmarli potrzebują naszej modlitwy."
I często sie o te modlitwę dopominają w postaci dziwnych, niewytłumaczalnych znaków- niektórzy nazywaja to "straszeniem", ale to nie tak, dusza potrzebujaca modlitwy przychodzi nie po to, żeby straszyć, lecz po to by prosić o modlitwę, o zwrócenie sie ku BOGU, do którego wszyscy zdążamy.
Często, kiedy za takie osoby zamówi się MSZĘ ŚW. czy odmówi koronkę do MILOSIERDZIA BOŻEGO "nagabywania" ustają.
P.s
Muzyka super na taką okazję.....
Offline
Dorota,
pozwolisz w kwestii o randze najwyższej.....ku spójności w jarzeniu. TU ????
???
*********
Samograju – gościówa jesteś. I Ty to wiesz, choc miewasz też zwichnięte (no np.noga)
"Zbiegiem okoliczności" według idziesz wizją całkiem zgraną z tym
jaki świat NAPRAWDĘ jest. ...Lux.
No........ale jak się tyle łask 'zgóry' wyhaczyło............
.
Krótka piłka - Bóg był jest i będzie. Spoko
I się opłaca ku Niemu modelować na maxa z racji chociażby czystego wyrachowania
i niezależnie od koniunktury.
Stracić nic nie ma ryzyka,
nisko kapitałem wymagane na wejściu,
a ugrać można WSZYSTKO.
.....taka rasowa, bezwzględna kalkulacja od rozumu............
*
Koronka do Bożego Miłosierdzia - to jest taki odpał, co ma na bardzo \\TAK///
dla tych TAM, dla tych co TU, dla tych co ledwo TU a jeszcze NIE TAM
Daje fascynacją - bo skuteczna
. \Nie tylko duszy przeciera szlak ale jest też
niezłym anestetykiem - takie panaceum na wszelakiej maści CIERPIENIE
i oswojenie traumy i utraty..
Tylko zmawiając te modlitwę - nie uchodzi wymiękać, bo nie zatrybi,
Ale na parę minut wystarczy „wyłączyć” własną traumę i zbolały egocentryzm,
a do modlitwy ‘złożyć się’ całym ufnym pojmowaniem.... I 10/10
Taki poręczny i podręczny patent na oswajanie cierpienia
i szykownego odchodzenia .
A I duchy 100% nie nachodzą - ani na jawie, ani we śnie
MIMO TĘSKNOTY. I TAK MA BYC. LUX. DOCZESNOŚĆ SIĘ MUSI 'KRĘCIĆ'
******************
(przy okazji – to za bezmyślne blokowanie skrzyżowań jak korki -
– na pewno się idzie od razu do piekła, czyściec to byłby
` za duży grant za takie notoryczne coś...., na bank.......)
PS. A gdzie Ty Samograju chowasz mąkę z cukrem, że złodziej wie??
Offline
satelita napisał:
PS. A gdzie Ty Samograju chowasz mąkę z cukrem, że złodziej wie??
U mnie by nie znalazł, ale....komuś tam wygrzebali i wysypali.....róznych rzeczy sie dowiaduje odkąd pracuje w agencji .........................................WARTY!!!
Offline
Moderator
Dorotea - przyjmij wyrazy współczucia dla całej rodziny.
pogrzeb był w sobotę więc już podjęłyście z mama decyzję;
Chcę Ci powiedzieć że ja chce być skremowana i marzę o tym zeby prochy były rozsypane - najlepiej trochę do Wisły trochę do Odry żeby nikt nie szukał w zaduszki grobu i nie kojarzył mnie z miejscem pochowania a z tym co po mnie zostanie w pamięci i sercach ludzi - dziś to zakazane prawem ale mam nadzieję ...
Znam pania która przywiozła prochy męża z Francji i chce żeby byli pochowani razem - też to rozumiem;
Myslę że trzeba być otwartym na wole innych i nie odwoływać się do jednej czy drugiej tradycji to nie ma znaczenia - człowiek swoim życiem pracuje na pamięć o nim i to najważniejsze - jeśli ktos nas bedzie rozliczał kiedyś to za bycie porządnym człowiekiem.
To się wcale nie kłóci z tym zeby być człowiekiem wierzącym.
Offline
Tak..my już po pogrzebie... to jakiś koszmarnie zły sen z którego mam nadzieję, że sie wybudzę..od czwartku byłam "na tabletkach" ale od dzisiaj sobie je odpusciłam i czuje ze nie na długo.. Wszystko odbyło się tak jak pisałam wczesniej.. "Konsultowałam" z proboszczem "podzielenie" taty i kiedy poparł naszą decyzję nie miałyśmy wątpliwości, że robimy dobrze.. Wczoraj była msza z taty urną, którą potem zabraliśmy do domu a potem w kaplicy pożegnanie drugiej urny i pogrzeb.. Czuje się dobrze z tym, że jedną urnę mamy w domu.. Nie żaluje.. Czuje taty obecność.. "Najgorszy" dzień był w piątek kiedy mieliśmy pożegnanie taty tylko dla rodziny przed kremacją.. wyglądal tak jak zawsze.. elegancki, spokojny..jakby tylko spał.. Jeśli można to jak określić w tej całej tragedii... Chyba muszę przenieść się na jakieś forum dotyczące śmierci bo mam milion pytań które mnie dręczą.. a wyrzutów sumienia MILIONY!! Nigdy sobie pewnych rzeczy nie wybacze i nie widzę już żadnego sensu życia..
Offline
Dorotko... czas żałoby jest właśnie po to... żeby przetrawić ten straszny ból... Nie da się go przeskoczyć. Ale on minie, po prostu... A jak już minie, będzie Wam lżej na sercu, na duszy... Wiem, że teraz nie możesz sobie tego nawet wyobrazić... W każdym razie gorzej już nie będzie - sama napisałaś, że "najgorszy" był piątek. Teraz macie już z górki, a właściwie z dołka...
Tata już nie cierpi - na pewno nie masz co do tego wątpliwości... Cierpią ci, którzy zostają przy życiu - najbliżsi... Ale myśl, że ten, który odszedł, już nie cierpi, daje pocieszenie...
Chciałam tylko odezwać się do Ciebie. Mam nadzieję, że Cię nie zraniłam... I że znajdziesz wsparcie, zrozumienie w kimś bliskim w realu...
Ofiarowałam za Twojego tatusia odpust zupełny - i wierzę, że cieszy się on niebem...
Offline
Dorotko, napisze tylko, ze jestem....ze rozumiem...., ze kiedys bedzie dobrze.... PAMIĘĆ POZOSTANIE, TĘSKNOTA RÓWNIEŻ, ALE BÓL BĘDZIE MALAŁ....CZY ZNIKNIE CAŁKIEM??? MYŚLĘ, ŻE TAK.... ŻYCIE ZACZNIE SIĘ TOCZYĆ NORMALNIE...POJAWIĄ SIĘ TYLKO SZCZEGÓLNE MOMENTY SMUTKU I TĘSKNOTY W DNIACH KOJARZĄCYCH SIĘ Z BLISKĄ OSOBĄ...A JEJ BRAK NA PEWNO BĘDZIE ODCZUWALNY W CHWILACH BEZRADNOŚĆI I NIEZROZUMIENIA (chciałoby sie wtedy do Taty) ORAZ W CHWILACH PODNIOSŁYCH (ślub, narodziny potomków - wtedy padna słowa: "SZKODA, ŻE TATA TEGO NIE DOŻYŁ!!!" .
Ale pamiętaj, on jest z Wami, wie wszystko, widzi wszystko, wasze radości i smutki i..... zobaczysz, sama odczujesz Jego pomoc...
Prawda alwerniAnka??? My coś wiemy na ten temat....
Światełko dla TATY:
Offline
Prawda, Samograju
Skoro pytają, opowiem w skrócie - o swoim doświadczeniu. Śmierć taty była dla nas szokiem. Owszem miał swoje lata i był bardzo chory, ale tyle razy "już było dobrze", że sądziliśmy, że z tego wyjdzie... Ale nie wyszedł, odszedł do Boga, ale właśnie - do Boga. Wiemy to, bo i nam się udało zadbać o to, by tata został opatrzony na tę najważniejszą drogę sakramentami. Piszę "udało się", bo nasz tata nie chodził do kościoła, był zbuntowany itd., ale w tej najważniejszej chwili nie odwrócił się plecami, zechciał pojednać się z Bogiem, zdążył - i od tamtej chwili był spokojny jak dziecko... Nam też kamień spadł z serca - że najważniejsze się stało, a to że jednak wkrótce odszedł... Przynajmniej już nie cierpi na te wszystkie choroby, ból został dla nas... Ale mija, łagodnieje... Mało tego; teraz mam tatę w pewnym sensie bardziej, częściej - bo zawsze jest przy mnie, zawsze mogę się do niego odezwać (i wiem, co by mi odpowiedział), a kiedy żył, nie mógł mnie odwiedzać, od lat - bo był chory...
Offline
Offline
Piekna kobieta, przystojny facet
ja już to mowilam Tobie Dorota
jestes wspaniałą madra dzielna kobietą
pozdrawiam ściskam Was
Offline
Piękny obraz,piękni rodzice......brak mi słow
Offline
Gdynianka
Dorotko, prześliczna para, coś pięknego.
Szkoda, że tatuś nie doczekał prezentu...
Offline
Cudowny prezent i....aż się wierzyć nie chce, że 2 lata temu było tak beztrosko, ba nawet rok temu chyba nic nie zapowiadało takiego finału....Dorotko....
fajnie, że wkleiłaś ten portret, teraz wiemy jak tata wyglądał, łatwiej nam się będzie za niego modlić (przynajmniej mi), będzie nam bliższy....fajny facet.
Teraz wiem, po kim odziedziczyłas urodę .....i siłę charakteru....mama nie dość, że piękna kobieta, to w dodatku taka prężna, aktywna, mądra ( wiem, bo mi mówiłaś jak walczyła o Tatę)....
Jak mama sie czuje, jak sobie radzi???
Offline