Ogłoszenie

"KONICZYNKA" czyli FORUM z nadzieją na lepsze jutro...
...jest miejscem wymiany doświadczeń, wspierania się w chorobie, doradzania, podtrzymywania na duchu...
Glejak to trudny przeciwnik, walczmy razem =>
"Niech nasza droga będzie wspólna...", jak mówi JPII słowami umieszczonymi na dole bannera.
Zarejestrowani użytkownicy mogą korzystać z szybkiej pomocy, pisząc o swoim problemie w ChatBoxie.
Polecamy fora o podobnej tematyce:
forum glejak - to istna skarbnica wiedzy i mili, zawsze chętni do pomocy userzy i ekipa
oraz forum pro-salute - gdzie jest wiele wątków pobocznych, towarzyszących chorobie nowotworowej...

Drogi Gościu, umacniaj swoją wiarę, nie trać nadziei i... kochaj z całych sił!!!
samograj

#241 2008-10-03 14:26:33

krysiama

Zarejestrowany: 2008-09-22
Posty: 4

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

Dziekuje bardzo,wiecej  inforamacji nie zaszkodzi.Pozdrawiam

Offline

 

#242 2008-10-03 14:27:30

alwerniAnka

Zarejestrowany: 2008-08-15
Posty: 170

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

Jasne, ale bałam się, że namieszam

Offline

 

#243 2008-10-06 00:40:59

baabcia

Moderator

Zarejestrowany: 2008-09-20
Posty: 162

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

http://i287.photobucket.com/albums/ll149/glittergn/angel/angel056.gif


Żadnych awarii!  Żadnych nieszczęść

Offline

 

#244 2008-10-06 23:43:04

baba

Zarejestrowany: 2008-10-01
Posty: 1

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

Aniu, czy czegoś potrzebujesz ? Pisz śmiało, bo myślę, że nie tylko ja zaglądam tu codziennie...
Pamętaj, że nie jesteś sama i wciąż jest sztab ludzkich serc gotowych stanąć na głowie, aby było Ci lżej...
Drażni mnie ta cisza, która nastała tutaj. Choć Krzysiek odszedł do lepszego świata, my tu jesteśmy i mamy wspomnienia...
Aniu, przytulam Cię mocno

Offline

 

#245 2008-10-07 00:07:19

alwerniAnka

Zarejestrowany: 2008-08-15
Posty: 170

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

To znowu tylko ja, ale już NIEDŁUGO odezwie się Ania.
Neostradę już niby ma, ale jeszcze coś nie gra na łączach, poprawiają.
Trzyma się dobrze, ale nie chcę mówić za nią - niedługo sama zasypie to forum postami

Offline

 

#246 2008-10-07 00:37:51

 marzenna79

Gdynianka

2832607
Call me!
Skąd: Gdynia
Zarejestrowany: 2008-09-09
Posty: 519
zainteresowania: grafika,książki,psy
WWW

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

alwerniAnka napisał:

To znowu tylko ja, ale już NIEDŁUGO odezwie się Ania.

Aniu Kochana, czekamy tu na Ciebie... 

Offline

 

#247 2008-10-07 11:44:12

McQ

Zarejestrowany: 2008-08-15
Posty: 29

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

Wszyscy zaglądamy. Próbujemy godzić się z faktem, że Krzysia już z nami nie ma. Łączymy się w bólu z Rodziną i Przyjaciółmi. Myślimy o Ani, dzieciach, co będzie dalej. Ale, znając determinację i poświęcenie Ani, czy można się bardzo martwić? Aniu, zdrowia życzymy, i sił. I głowa do góry, bo tak z pewnością Krzyś by chciał. Nie ma go, i jest - w sercach, w pamięci... tylu!

Offline

 

#248 2008-10-07 23:27:13

baabcia

Moderator

Zarejestrowany: 2008-09-20
Posty: 162

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

przyniosłam dziś weselszego aniołka - niech sobie tu czeka na Anię
http://s10.rimg.info/71753600ca0ad6b6fd80b4a6acb3c78a.gif


Żadnych awarii!  Żadnych nieszczęść

Offline

 

#249 2008-10-07 23:50:15

satelita

Zarejestrowany: 2008-08-16
Posty: 391

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

Samograju,
coś Ci idzie na mozolnie z  modelowaniem  orbity………..a tu aniołowie na Ciebie czekają......

Offline

 

#250 2008-10-08 17:10:34

 samograj

Administrator

5574523
Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2008-08-14
Posty: 1035
WWW

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

Witajcie!!!
Ciekawa jestem dlaczego mi zabrano net  w tak gorącym dla wszystkich momencie... (ban na glejaku wobec zagrania TPSA to pryszcz!!! Tu już nic nie mogłam zrobić - a tak nawiasem czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć, kto kogo wspiera na glejaku po odejściu Krzyśka??? no bo na pewno nie mnie..., skoro nie mam tam dostępu )

Dziś będzie krótko, bo to tymczasowe łącze (niewygodnie mi), na skompletowanie kompa muszę troszkę poczekać (skubany umarł razem z Krzyśkiem- dysk padł ...muszę wszystko zaczynć od nowa!!!!

Przede wszystkim baaardzo Wam dziękuję... za wszystko... za bycie ze mną w najtrudniejszym momencie mojego życia (dotychczas) za piękne wpisy po odejściu Krzyśka.. dziękuję tłumom, które towarzyszyły ostatniej drodze mojego walecznego męża... który padł w ostatniej potyczce...
Nie odszedł na glejaka... tego pokonał... dobrze, że udało mi sie zrobić badanie TK, bo wiem, że w głowie nie było guza..., że to nie glejak  napierał na pień mógu wyłączajc po kolei funkcje życiowe...
Krzyśka zabiła posocznica... nie poradził sobie z nią  na skutek zbyt dużych dawek napromieniowania (przestrzegam przed eksperymentalną radioterapią!!!)

Czuję się trochę dziwnie... bo jakoś wielkigo żalu, rozpaczy, pretensji, poczucia krzywdy, niesprawiedliwości we mnie nie ma (inni mają gorzej... staram sie porównywać z tymi, którym jest ciężej i wtedy potrafię dziękować Bogu za to co mi zgotował, bo wiele zesłał, ale i wiele oszczędził!!!)... całkim spokojnie odałam ubrania Krzyśka do caritasu... nie roniąc przy tym ani jednej łzy... szok???  nie dociera??? a może dotarło zanim Krzysiek umarł...??? teraz pozostaje tylko wyciszenie, spokój i nadzieja na spotkanie i na Jego inną obecność z nami (na razie jej nie odczuwam)... pozostaje tęsknota i smutek, że się razem nie zestarzejemy... i jest we mnie lęk materalny : jak sobie poradzimy finanowo???? Czy podołamy stercie rachunków??? I znowu mały pech => gdyby Krysiek umarł 1 października dostalibyśmy jeszcze jedną rentę... teraz muszą moje dzieci starać się o rodzinną... to trochę potrwa, ale wiem, że znowu przyjaciele Krzyśka nie zawiedli... że była ściepa

Gosia, najmłodsza poradziła sobie ze stratą (na teraz) utożsamiając się z disneyowskim Simbą (sama bym na to nie wpadła), który od Rafiki usłyszał, że MUFASA (tata Simby ) żyje w nim.... tak On żyje w niej!!! I ten mały szkrab ma tego świadomość!!! Pewnie, że pohlipuje przed snem, że tęskni, ale też w ciągu dnia potrafi być radosna, podśpiewuje sobie nawet... myślę, że to wszystko jest WIELKĄ ŁASKĄ OD BOGA, wymodloną przez Was, przez tysiące osób, które otaczają nas modlitwą... bez Niej byłoby nam bardzo ciężko.

Miałam pokusę powiedzieć Bogu słowami piosenki:

"Dziś czuję się jak mrówka , gdy
czyjś but tratuje jej mrowisko.
Czemu mi dałeś wiarę w cud,
a potem odebrałes wszystko???"


ale zrozumiałam, że te wzloty, te małe cuda po drodze były nam potrzebne, żeby przetrwać... Bóg wiedział co robi... niczego mi nie odebrał... z Jego woli Krzysiek musiał odejść...(pozostnie tajemnicą dlczego) ale na Tę wolę byliśmy wszyscy przygotowani (dlatego na forum tak dużo pisałam o nadziei przekracającej bramy śmierci)... Gdyby umarła w nas NADZIEJA, ta ludzka, przyziemna, że może być dobrze, że Krzysiek wygra tę ostatnią potyczkę, jego cierpienie byłoby to nie do zniesienia dla Niego i dla nas... dzięki tym małym, Bożym cudom jesteśmy w jednym kawałku (zmęczeni, trochę popękani, ale cali) i teraz, kiedy odszedł nadal tli się płomyk nadziei, ale świeci nieco innym blaskiem (może toszkę nas oślepia... wymaga czasu zanim nasze oczy się przyzwyczają do tego innego światła - myślę, że tym czasem jest czas żałoby, który trzeba przeżyć świadomie, żeby potem móc iść dalej ).

P.s
Moje odarcie się z prywatności, które pomogło innym, było moim sposobem na stress, zrobiłam to głównie dla siebie (nie jestem tak wspaniałomyślna, jak możnaby przypuszczać), pierwszy odruch był do bólu egoistyczny, potem zauważyłam, że pomaga to innym i... w końcu zorientowałam się, że już nie mam odwrotu, że jestem potrzebna!!! I dobrze mi z tym
Pokazałam całą brzydotę tej choroby... pokazałam, bo dla mnie człowiek zawsze pozostanie człowiekiem.
ECCE HOMO!!! - mówią wklejane przeze mnie zdjęcia.
Kochaliśmy Krzyśka młodego, ładnego, dowcipnego, zawadiackiego, ale również tego cierpiącego, łysego, z zapadniętą czaszką, sparaliżowanego, z "orurowaniem" i bandażami i nadal go KOCHAMY!!!! MIŁOŚĆ NIE UMIERA!!! (tutaj muszę napisać o ciekawym spostrzeżeniu mojej Kasi: dzieci, które zostają osierocone, mają się lepiej od tych, które są ofiarą rozwodu rodziców, bo w drugim przypadku zostaje zabita MIŁOŚĆ pomiędzy rodzicami, a to jest ogromna trauma, większa chyba od utraty rodzica, który KOCHAŁ I BYŁ KOCHANY!!!)
I na koniec ostanie spostrzeżenie. Krzysiek, kiedy szedł na 2 operację, myślał tylko o tym, aby pozbyć się "lokatora" nawet za cenę bycia roślinką, co sam powiedział ("ja sobie będę leżał, a wy będziecie mogli sobie na mnie popatrzyć, ale przynajmniej będę żył")... chciał żyć dla nas, nie bał się bycia niedołężnym, bycia ciężarem dla rodziny, bo wiedział, że go kochamy i... że będziemy z Nim w jakimkolwiekby nie był stanie... UFAŁ NAM BEZGRANICZNIE!!!

a miało być krótko


pozdrawiam, samograj 
Jeżeli nie znasz ojca choroby, pamiętaj, że jej matką jest zła dieta.

http://img118.imageshack.us/img118/4660/70793357ye1.jpg http://img300.imageshack.us/img300/7097/bannerpiesportretymalyia4.jpg http://img398.imageshack.us/img398/5507/ogarpolskimg6.jpg

Offline

 

#251 2008-10-08 20:35:32

baabcia

Moderator

Zarejestrowany: 2008-09-20
Posty: 162

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

Samograju trzymaj się tego pomysłu na dziś na jutro na życie! nawet gdybyś chwilami musiała udawać to lepszego nie znajdziesz! Trzymaj ludzi przy sobie, niech włażą drzwiami i oknami i "zawracają" Ci głowę  - co dzień chociaż na chwilę.

Może z pomocy społecznej wyrwiesz coś - na teraz póki nie ma renty; na opłaty na ksiązki dla dzieci - niech się to nazywa jak chce.

Cudna jest taka miłość - to skarb na zawsze, masz rację. Pielęgnuj w sobie wszystkie Wasze chwile - kiedy ból i kłopoty dadzą  się wsadzić do  jakiejś kasetki  i przekręcisz kluczyk - ja wiem, że będziesz go nosiła ale przekręcisz - wtedy będziesz razem z dziećmi i sama starała się przypomnieć szczególiki   - każde słowo, każdy gest, ciepełko.

Nawet nie wiesz ile masz racji w myśleniu, że dla dzieci a i dla zony  trauma po odejściu ojca i męża - bo przestał kochać żonę jest okropna. Bałam się głośno pomyśleć, że byłoby mi łatwiej przeżywać śmierć męża niż rozwód - ale tak jest. Ani opłakiwać - mogłam płakać nad sobą, że źle wybrałam - ale ja nie miałam zamiaru przekreslić 17 lat bardzo dobrego małżeństwa - dzieciom jak mówić, że wspaniały tata bedzie wpadał czasem - paranoja i dziura czarna bez dna - naprawdę nie ma o co się zaprzeć, żeby sie ratować. Pomogli mi bardzo znajomi a ja chyba pozwalałam sobie pomóc. Podzieliłam faceta na pół - jest jeden taki jakim był, kiedy był z nami i mam 17 lat wg mnie bardzo dobrego małżeństwa i troskliwego zakochanego w dzieciach taty i potem - teraz już 19 lat innego człowieka, którym nie zajmuję swojej głowy, to jest osobny człowiek, któremu niech się wiedzie jak najlepiej niech będzie szcześliwy to może radością podzieli się z dziećmi  a teraz już i wnukami. Nie opłakałam do końca tego rozstania - ja się chyba nawet nie rozstałam z nim   bo mam wspaniałe wspomnienia. Niestety moje dzieci tak duzo nie pamietają i nie ma sposobu, zeby aktualny poprawny dystansik, chłodzik i wzajemne zadawanie sobie bólu z powodu braku więzi czyms zastąpić.
Moje dzieci ani nie straciły ojca ani go nie mają, a ja wcale nie wiem czy kiedy wspominam im jakim był kochajacym tatą nie sprawiam im więcej bólu niż kiedy milczę.
Warto pamiętać, że na dobre ślubu brać nie trzeba to "i na złe" jest ważne i po drugie, jeśli sie decydujemy być z kimś na zawsze to trzeba usłyszeć co się myśli a nie liczyć na to, ze żadna królewna czy królewicz nie zakręci się blisko i "na zawsze" sie skończy.

Aniu napisz gdyby trzeba było jednak znaleźć jakąś kasę na Twoje długi - i  podaj konto - chyba już nie fundacji? - zresztą nie wiem - nie mam pojęcia . Natomiast wydaje mi się, ze jak bedzie trzeba to cos wymyślę - mam na babskimforum trochę dziewczyn :-)
Pisz - do nas pisz dziewczyno - czekamy.
Chciałabyś kwiatuszka _ http://s4.rimg.info/1a6d741d638682ce35a3ad44084beaad.gif _  albo filiżankę czekolady  http://s14.rimg.info/d7ae7e7f3773068e3f2f50d68e891982.gif - na dobranoc tak Cię ululamy http://s5.rimg.info/62f281a1673adb65968f5b1fb2047ba0.gif znajdę obrazek z większą ciut dziewczynką  :-)


Żadnych awarii!  Żadnych nieszczęść

Offline

 

#252 2008-10-08 21:56:35

Blow

Zarejestrowany: 2008-08-19
Posty: 3

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

nawet gdybyś chwilami musiała udawać to lepszego nie znajdziesz! Trzymaj ludzi przy sobie, niech włażą drzwiami i oknami i "zawracają" Ci głowę  - co dzień chociaż na chwilę.

100% racji!!! Aniu, zadbaj o zajęcia, choćby i te mniej przyjemne dla siebie i dla dzieci, starajcie się aby wciąż się coś działo wokół.Ja miałam to szczęście, że znajomi, rodzina, przyjaciele a nawet i wierzyciele na tyle skutecznie zapełniali nam tak strasznie dłużącą się dobę, absorbowali naszą uwagę i nie dawali szans na to "złe" myślenie, że dziękuję niebiosom, zwariowałabym, gdyby np. od razu po pogrzebie nastała cisza, spokój i samotność.W tej chwili myślę za dużo, czasem autodestrukcyjnie w momencie, gdy upłynęło 9 miesięcy od śmierci mojego taty...
Twoje rozważania są bardzo trafne, mieliście to szczęście w nieszczęściu, że długa choroba pozwoliła Wam się stopniowo przygotować do najgorszego, te wszystkie trudy utwardziły Was, zahartowały i sprawiły, że nic gorszego Was już nie spotka, wssystkie inne pierdoły tego świata są niczym przy cierpieniu bliskiej osoby a sama śmierć nie była w tym wszystkim najgorsza.U mnie było inaczej, w jednej minucie świat był normalny, błogi(z czego zdałam sobie sprawę chwilę później), wszystko było na swoim miejscu, za chwilę zaś bez ostrzeżenia, bez łagodnego przygotowania wszystko się skończyło i takiego biegu wydarzeń nie życzę nikomu.Minie pewnie parę miesięcy zanim dojdziecie do "względnego siebie", czekają Was trudne chwile ale jak już mówiłam-przetrwaliście chorobę Krzysia, przetrwacie wszystko inne.Śmierć mojego ojca sprawiła, że nabrałam wielkiego dystansu do wielu spraw przyziemnych i poczułam się silniejsza, czego i Wam życzę.
Tak bardzo żałuję, że nie mogłam być na pogrzebie, w pewnym momencie(wstyd się przyznać!) uroiło mi się w głowie, że jesteście z Warszawy i wstąpiła we mnie nadzieja, że pożegnam Krzyśka choć go nie znałam bo byłam tego dnia niedaleko stolicy.Głupio się przyznawać, że tak się pomyliłam ale może to moja naiwna jeszcze zdeko podświadomość "wkręciła" mi, że jesteście z Wawy bo tak bardzo chciałam przyjechać...
Trzymajcie się mocno, Wasze relacje na pewno już się mocno zacieśniły bo miały ku temu okazje ale apogeum więzi rodzinnych przyjdzie trochę później, mówię na swoim własnym osobistym przykładzie.Macie siebie i to jest w tej chwili najważniejsze.Przepraszam, że zawracam głowę...(a co ja gadam, przecie sama pisałam, że właśnie o to teraz chodzi)

Offline

 

#253 2008-10-08 22:45:21

McQ

Zarejestrowany: 2008-08-15
Posty: 29

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

Samograju, witaj. Jak chyba babcia napisała w grupie zawsze raźniej. A z Tobą to już w ogóle. Potrzebowaliśmy ciszy i skupienia, i czekaliśmy na Ciebie. To naprawdę było "wejście Smoka"! I znowu ratujesz nasze dusze, i radujesz, i pewnie znowu "nie jesteś taka wspaniałomyślna" ;-)!... jeżeli miałoby coś się popsuć to lepiej "nadal nie bądź"... zmywam się bo już późno, będę zaglądał, McQ

Ostatnio edytowany przez McQ (2008-10-10 14:06:15)

Offline

 

#254 2008-10-09 02:07:31

 marzenna79

Gdynianka

2832607
Call me!
Skąd: Gdynia
Zarejestrowany: 2008-09-09
Posty: 519
zainteresowania: grafika,książki,psy
WWW

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

Aniu Kochana, dobrze, że wróciłaś do nas...

Otaczaj się życzliwymi Tobie ludźmi, bądź aktywna na forum, a czas ukoi ból...    http://www.paryz.yoyo.pl/images/smiles/sciskam.gif

http://www.medjugorje.bialystok.opoka.org.pl/aniol_stroz.jpg

Offline

 

#255 2008-10-09 02:19:48

satelita

Zarejestrowany: 2008-08-16
Posty: 391

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

SamograjuAniu,
w guście bardzo,  że anioły Cię wzięły na efektywnie;
Bo inaczej - by porażka. Tylko bacz rozumowo, żeby znowu jakie
inne embargo z doczesności nie.....znaczy .. [o c e n z u r o w a n e ]

Offline

 

#256 2008-10-09 14:27:35

Patka

Skąd: Krapkowice
Zarejestrowany: 2008-08-26
Posty: 159

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

Witaj Samograju,podziwiam,Cie za odwagę,z jaką na tym forum opisywalaś przebieg choroby Krzysia,nie odbieralam tego jako odarcie z prywatności,/myślę ,że inni też/,za to,że wspieralaś innych i służyłaś radą,myślę,że nadal tak pozostanie.To prawda,że dzieci po rozwodzie rodziców,są bardziej okaleczone,bardziej czują się sierotami/wiem to z autopsji/,a wasza piępna miłość I MIŁOŚĆ dzieci do taty jest wieczna.I nech tak będzie.


&&&&&

Offline

 

#257 2008-10-09 21:25:10

malutkilu

Zarejestrowany: 2008-10-09
Posty: 1

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

Samograju, przełykając łzy i modląc się wieczorami za Twojego męża, śledzę wątek Krzysia od dawna. Piszę Krzysia, a nie Krzysztofa, bo w międzyczasie stał mi się bliski. Na wątek trafiłam przypadkiem, na zupełnie innym forum. Wtem, w sierpniu dowiedziałam się, że mój mąż ma nowotwór mózgu. Ogarnął mnie strach, ale nie paraliż. Bardzo szybko zaaranżowałam konsultację u wybitnego profesora Ząbka. Ten przyjął męża, zoperował i.... okazało się, że to torbiel naskórzasta z rodziny potworniaków (guz wrodzony, niezłośliwy). Cały problem polegał na fatalnym umiejscowieniu guza - na móżdżku. Dziś, prawie półtora miesiąca po operacji mój mąż czuje się świetnie. Ale wizyty na o. neurochirurgii Szpitala Bródnowskiego w Warszawie, dziesiatki godizn przemysleń nauczyły mnie większej pokory - zobaczyłam tam prawdziwe cierpienie. Najprawdziwsze. I miłość. Wraz ze mną w poczekalni siedziała przyszła wówczas żona niejakiego... Krzysztofa, 32uletniego faceta ze strasznym guzem na nerwie wzrokowym (nie do usunięcia, bo strraciłby wzrok). Na tym guzie wyrósł krwiak, który pękł. Krzysztof w trybie pilnym był operowany. Jak on cierpiał!!! Jak jego niedoszła żona mobilizowała go do życia!!! Niezapomniany i bardzo humanistyczny, krzepiący widok!
Na dodatek od 6 lat moja przyjaciółka z lat dzieciństwa zmaga się z gwiaździakiem III stopnia. Dziś dziewczyna kończy 40 lat. Ma 4 dzieci i kochającego męża. Jest od dawna wyłączona z pracy zawodowej, ale walczy.

Tak. Walka. To jest coś, co daje mi nadzieję i siłę. Na trudne dni. Ja też umiem już walczyć. Dzięki Tobie, Samograju, dzięki Twojemu Krzysiowi. I dzięki tym wszystkim, których cierpienie oglądałam. A gdy po wyjściu ze szpitala obok mnie przejeżdżały samochody z głośno grającą muzyką, kiedy ludzie śmiali się i zajadali lodami, kiedy wiatr podwiewał sukienki pięknych smukłych dziewczyn myślałam: Jakie to wszytko nieważne.

Ostatnio edytowany przez malutkilu (2008-10-09 21:28:08)

Offline

 

#258 2008-10-09 22:08:56

AZA

Zarejestrowany: 2008-08-14
Posty: 233

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

malutiklu napisala:

a gdy po wyjściu ze szpitala obok mnie przejeżdżały samochody z głośno grającą muzyką, kiedy ludzie śmiali się i zajadali lodami, kiedy wiatr podwiewał sukienki pięknych smukłych dziewczyn myślałam: Jakie to wszytko nieważne.


a Twoje słowa jakie mądre i znaczące.....

Offline

 

#259 2008-10-10 22:17:12

 samograj

Administrator

5574523
Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2008-08-14
Posty: 1035
WWW

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

Wsystkie Wasze wpisy są baaaardzo mądre.


Kiedy odszedł Krzyś, zobaczyłam spadające z naszego dębu jesienne liście... nie wiem czy spadały wcześniej i tego nie zauwżyłam, ale w tym dniu dośc mocno wiało, więć może rzeczywiście były to te pierwsze spadające liście.

W związku z tym, naszą piosenką będzie przepiękny utwór - posłuchajcie:
http://pl.youtube.com/watch?v=K7-haKkFnT8

The falling leaves drift by my window
The falling leaves of red and gold
I see your lips the summer kisses
The sunburned hands I used to hold

Since you went away the days grow long
And soon I'll hear old winter's song
But I miss you most of all my darling
When autumn leaves start to fall

Since you went away the days grow long
And soon I'll hear old winter's song
But I miss you most of all my darling
When autumn leaves start to fall

I miss you most of all my darling
When autumn leaves start to fall

A to tłumczenie:
Spadające liście unoszą się za moim oknem
Spadające liście, czerwone i złote
Widzę Twoje usta, letnie pocałunki
Opalone ręce które trzymałam

Odkąd odszedłeś dni się wydłużają
I niedługo usłyszę starą zimową piosenkę
Ale tęsknię za Tobą najbardziej, mój kochany
Gdy jesienne liście zaczynają opadać

Odkąd odszedłeś dni się wydłużają
I niedługo usłyszę starą zimową piosenkę
Ale tęsknię za Tobą najbardziej, mój kochany
Gdy jesienne liście zaczynają opadać

Ale tęsknię za Tobą najbardziej, mój kochany
Gdy jesienne liście zaczynają opadać


pozdrawiam, samograj 
Jeżeli nie znasz ojca choroby, pamiętaj, że jej matką jest zła dieta.

http://img118.imageshack.us/img118/4660/70793357ye1.jpg http://img300.imageshack.us/img300/7097/bannerpiesportretymalyia4.jpg http://img398.imageshack.us/img398/5507/ogarpolskimg6.jpg

Offline

 

#260 2008-10-11 02:03:44

satelita

Zarejestrowany: 2008-08-16
Posty: 391

Re: Glejak wielopostaciowy IV - nasza historia cd.

Mało komu na rymowanych się znać.

Może i złotem, światłem, iskrzącą czerwienią popaprana „złota” jesień jest...
- a jeszcze coniedawno odpałowa królowa pór roku, namiętna i inspirująca…….
Ale teraz idzie w  syf totalny, zbyt nachalnie jarzy nakolorowo; jakby celowo zadaje ból.
Ale  szlag ją zaraz trafi odpałowo za niedługo,  bo listopad, i zaraz błoto i snieg potem.
No i w guście.
A liście opadają - bo prawo ciążenia

PS> Ale śnieg też q..wa boli.
Oby do wiosny – ta taktownie intuicją senna jakaś przynajmniej….,

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Ciechocinek wellness pakiety