Strony: 1
WITAM I PROSZĘ O POMOC!
Mojej mamie w czerwcu wykryto guza w mózgu. Byliśmy u wielu neurochirurgów i wszyscy zgodnie stwierdzili, że guz jest nieoperacyjny. W Bydgoszczy wykonano mamie biopsję stereotaktyczną i mamy rozpoznanie - gwiaździak rozlany (astrocytoma diffusum WHO II).
Teraz jeździmy od onkologa do onkologa i nie wiemy co robić ponieważ ich zdanie jest podzielone. Niektórzy uważają, że natychmiast należy rozpocząć radioterapię, inni twierdzą, że najlepszą opcją będzie obserwacja i wykonywanie co 4 miesiące rezonansu. nie wiemy co mamy robić. Guz u mamy został wykryty przypadkowo - jedynym objawem było drętwienie prawej dłoni i wyginanie palców, które powtórzyło się kilka razy i ustępowało po kilku minutach (taki rodzaj padaczki). Teraz mama przyjmuje leki przeciwpadaczkowe i czuje się dobrze, więc nie wiemy czy naświetlania nie pogorszą jej stanu. Może któś z was ma takie rozpoznanie i poradzi mi coś? Bardzo proszę!!!
Ostatnio edytowany przez syla (2012-12-14 23:12:07)
Offline
Niestety Sylo nie mam żadnego doświadczenia jeśli chodzi o gwiaździaka rozlanego. Jedyne co posiadam to pamięć radości jak się dowiedziałem, że guz żony jest operacyjny, bo to dawała cień nadziei. Rozumiem Twój dylemat. A lekarze? Lekarze się uczą całe życie i tylko statystyka, doświadczenie i niekiedy przypadek decydują o wyborze właściwej - najlepszej terapii. Jeden jest tylko Bóg u którego nic nie dzieje się przypadkowo, ale jakże trudno nam stworzeniom poznać wolę Bożą. Jedyną pomoc jaką mogę Ci zaoferować to modlitewna o rozpoznanie przez Ciebie woli Bożej w stosunku do Twojej mamy.
Jerzy
Offline
Dziękuję Jerzy za ciepłe słowa...>>
Offline
Witaj syla. Postanowiłam napisać ponieważ uważam, że mało osób pisze, kiedy ich "stan" jest dobry. Znacznie więcej zaś zagląda tu, kiedy jest bardzo źle. A u mnie jest dobrze. Tzn u mojego męża bo to u niego rok temu wykryli glejaka po napadach padaczkowych. Diagnoza identyczna jak u Twojej mamy. Przeszedł operacje usunięcia części guza z miejsca odpowiadającego za ataki padaczki. 7 tygodni radioterapii. Ale czuje sie bardzo dobrze. Po operacji zdarzały się problemy z mową i chwilowe "zacięcia", z czasem i to ustąpiło. W chwili obecnej mąż pracuje i czuje się świetnie. Czasami nawet zapominamy o chorobie, ale wizyty na rezonansie nam przypominają ( co 4 miesiące). Najważniejsze pozytywne nastawienie. Mam nadzieję, że pojawi się wiecej osób, które podobnie jak my cieszą się każdą chwilą. Pozdrawiam.
Offline
A ja mam to diabelstwo i się cieszę, bo to mi pokazało prawdziwe życie,dodam ,ze byłem nikim kiedyś,a teraz Kocham Świat i Wszystkich ludzi , jestem akurat w trakcie radioterapii i multum problemów codziennych i ztym i z tym i jeszcze z tym..a mieszkam w uk i nie znam języka ...Niezłe wyzwanie,w wieku 37 lat będąc tu singlem , zapraszam na mojego bloga http://przemaniak.bloog.pl/ i wiem ,że trzeba z tym żyć ,a jaki wpływ ma organizm to już kwestia osobista,jak reaguje ,nie widzę różnicy w podejściu do tego pesymistycznie ,czy opty..dajcie wybór samemu sobie ,jedno jest pewne ,ja siebie w problemach nie oszczędzam i mam radochę z życia ,nawet dzisiaj Papieża wybrali to dla mnie radocha , jeszcze Franek jak mój Dziadek najlepszy Pozdrawiam Wszystkich i zapraszam , nie raz nie panuję nad swoimi złościami i używam słów ,ale to normalna reakcja moja ,a bagaż mam niezły w życiu
Offline
przemaniak napisał:
nie widzę różnicy w podejściu do tego pesymistycznie ,czy opty..dajcie wybór samemu sobie
Mądre słowa
Powodzenia przemaniaku!
Offline
Strony: 1