Ogłoszenie

"KONICZYNKA" czyli FORUM z nadzieją na lepsze jutro...
...jest miejscem wymiany doświadczeń, wspierania się w chorobie, doradzania, podtrzymywania na duchu...
Glejak to trudny przeciwnik, walczmy razem =>
"Niech nasza droga będzie wspólna...", jak mówi JPII słowami umieszczonymi na dole bannera.
Zarejestrowani użytkownicy mogą korzystać z szybkiej pomocy, pisząc o swoim problemie w ChatBoxie.
Polecamy fora o podobnej tematyce:
forum glejak - to istna skarbnica wiedzy i mili, zawsze chętni do pomocy userzy i ekipa
oraz forum pro-salute - gdzie jest wiele wątków pobocznych, towarzyszących chorobie nowotworowej...

Drogi Gościu, umacniaj swoją wiarę, nie trać nadziei i... kochaj z całych sił!!!
samograj

#21 2012-03-20 02:21:21

bardzo daleko

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

Mama była (byla, to trochę za dużo powiedziane) chora na złośliwego raka płuc.
Postanowiłem nie patrzyć na żadne cud diety, żadne specyfiki, absolutnie nic. Postanowiłem zaufać lekarzom.
Mama miała operację, brała silne leki - ciężko było. Potworna też chęć skorzystania z alternatywnych metod.
Wytrzymałem. Jedyne, co to mama jadła wszystko na co miała ochotę. chce mięso, to je mięso - gotowane, smażone, wędzone obojętne. Chce warzyw - ma warzywa owoce też.
Postanowiłem zaryzykować, gdyż organizm sam powinien domagać się odpowiednich składników dostarczanych kiedy są potrzebne.
Jesli chodzi o koszta - nie były zbyt niskie.
Trwało to ok pół roku - może dłużej. Przed operacją i po operacji.

Nie powiem, że codziennie myślało się o cud dietach, cud lekarstwach itd. Jak pomóc, co zrobić...
To wszystko działo się ok 5 lat temu.
Do tej pory wszystko w porządku.

Może to jeden odosobniony przypadek a może to jest pewna droga?

Pozrawiam wszystkich i trzymajcie się.

Wszystkim naciągaczom życzę żeby przeszli przez to, co inni.

#22 2012-03-27 16:57:56

wyleczony

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

Witam.

Po przeczytaniu kilku postów zauważyłem tendencje do nieprzychylnego spoglądania na  niekonwencjonalne metody leczenia. Nie lubię udzielać się na forach, lecz po moich przejściach czuję się zobowiązany do wypowiedzenia się. Dokładnie 23 marca po badaniach w Gdyni usłyszałem; zdrowy. Miałem raka żołądka proces 3st. Stosowałem; MMS1 MMS2 , terapia krzemem, Srebro Koloidalne (swojej roboty), wodę ozonowaną, kultury bakterii, selen oraz używałem zappera dr. Clark i zappera Becka do czyszczenia krwi. Leczenie trwało od października do marca. Wydaje się tego dużo, ale cudowny dwuletni synek był wystarczającą motywacją. Pani Aniu to że pani mężowi się nie powiodło to nie znaczy że wszystko jest złe i nieprzydatne, dajmy szansę ludziom którzy są w desperacji jak i ja byłem. Pozdrawiam i życzę zdrowia.

#23 2012-05-13 22:51:34

gosc

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

Czy ktos wie jaki jesty limit WIT B17.Jedni pisze ze max 2 pestki a inni ze ze 30.
www.eioba.pl/a/1zy7/witamina-b17amigdal … wo-na-raka

#24 2012-06-03 21:03:22

asas

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

gaudi napisał:

dla wielu niedoinformowanych : ludy Indi , Pakistanu itd maja najniższą zachorowalność na raka , można powiedzieć ze tam nie występuje !!!! ( poczytajcie statystyki )   Tylko dlatego ze maja diete bogata w curry , ostre papryki itd , wiec ludzie nie dajcie sie czarować wyciagiem z papryki gdy rak opanowal juz organizm !

maja za to baardzo duza ilosc przypadkow raka zoladka,zgadnij dlaczego...

#25 2012-08-26 19:49:11

OMG

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

asas napisał:

gaudi napisał:

dla wielu niedoinformowanych : ludy Indi , Pakistanu itd maja najniższą zachorowalność na raka , można powiedzieć ze tam nie występuje !!!! ( poczytajcie statystyki )   Tylko dlatego ze maja diete bogata w curry , ostre papryki itd , wiec ludzie nie dajcie sie czarować wyciagiem z papryki gdy rak opanowal juz organizm !

maja za to baardzo duza ilosc przypadkow raka zoladka,zgadnij dlaczego...

skąd takie twierdzenie?

#26 2012-10-02 14:57:56

waw

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

ja rownież uważnie przeczytałam wpisy.Chcę się podzielić się uwagami,ponieważ od  roku i 2 m-cy walczę z rakiem u mojego Męża i POWIEM WAM efekt kapitalny,rak cofa się powoli ale systematycznie /operacja jelita grubego,przerzut na caluśką wątrobę/,lekarze są zdumieni poprawą.Miał chemię /tak,tak chemia leczy ale i zabija niestety/ zniósł cudownie a potem dramatyczna walka w formie diety m.in absolutnie cukru -rak go uwielbia,picie codziennie soku z marchwi,pietruszki,selera,picie siemienia lnianego,jada kilka raz dziennie pestki moreli /wit B17/jak ktoś ma kogoś za granicą może kupic letril /wit.B17/,dużo warzyw i owoców ale ekolgicznych,oczyszczanie organizmu z toksyn cytryną,miodem /bez podróby/ i wodą,picie wody źródlanej,zażywać 1 łyżeczkę dziennie kurkumy,jeść tylko drób z gospodarstwa gdzie kurczaki biegają po dworze pieczony w rękawie /folia zawiera aluminium/,UŻYWAĆ OLEJ BUDWIGOWY ,który sprzedawany jest w aptekach a przechowywany w lodówce a nie na półkach.To są zalecenia zarowno lekarzy jak i DR Budwig,KTÓRA BYŁA 7-KROTNIE NOMINOWANA DO NAGRODY NOBLA I jej nie otrzymała a dlaczego?-firmy farmaceutyczne zrobiły swoje.Nie będę opisywała o trudnościach,pieniądzach o tym,że należy przestrzegać godzin spożywania posiłków -to coś bardzo trudnego na początku ale człowiek jak chce ratować bliską osobę zrobi wszystko.Teraz przymierzam się do zastosowania chilli ale w zmniejszonej dawce.

#27 2013-02-14 11:12:04

AgaAganie

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

A ja polecam msze o uzdrowienie, można w google wygooglać gdzie się odbywają. Byłam na kilku i były osoby które zostały uzdrowione z nowotworów. Przychodzą też niedowiarki a wychodzą z innym nastawieniem niż przyszli. Gorąco polecam te Msze.

#28 2013-02-14 11:12:04

AgaAganie

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

A ja polecam msze o uzdrowienie, można w google wygooglać gdzie się odbywają. Byłam na kilku i były osoby które zostały uzdrowione z nowotworów. Przychodzą też niedowiarki a wychodzą z innym nastawieniem niż przyszli. Gorąco polecam te Msze.

#29 2013-02-16 08:34:50

 samograj

Administrator

5574523
Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 2008-08-14
Posty: 1035
WWW

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

Chodziłam na nie z mężem, a potem sama..... chodziły też moje koleżanki z glejak.pl i z Koniczynki - nas spektakularny cud ominął, ale... małe cuda się zdarzały po drodze. Bez nich byłoby bardzo trudno
Też polecam takie Msze, ale ..... z odpowiednim nastawieniem.


pozdrawiam, samograj 
Jeżeli nie znasz ojca choroby, pamiętaj, że jej matką jest zła dieta.

http://img118.imageshack.us/img118/4660/70793357ye1.jpg http://img300.imageshack.us/img300/7097/bannerpiesportretymalyia4.jpg http://img398.imageshack.us/img398/5507/ogarpolskimg6.jpg

Offline

#30 2013-03-05 14:33:39

Monika

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

Ja polecam macerat z papryczek habanero ale świeżych nie suszonych. Świeże można kupić na allegro sama tam kupuje bo w mojej okolicy nie są dostępne.

#31 2013-05-17 22:44:55

kilka słów o kapsaicynie

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

Samozwańczy eksperci proponują wam otrzymywanie kapsaicyny ze świeżych papryczek chilli, do tego twierdzą że habanero jest najlepsza…
Oczywiście zawiera więcej kapsaicyny od innych odmian ale będzie na pewno wam wszystko jedno czy użyjecie łyżeczkę Chilli czy szczyptę więcej.. to zrównoważy różnicę.
Bzdurą jest otrzymywanie „mikstury” ze świeżych owoców! Częstokroć szybciej fermentuje niż uzyskacie pożądany wyciąg…
Inteligentniejsi kupują suszone owoce, kroją je (nie daj Boże jeżeli wyrzucają ziarenka) i czekają tygodniami na efekt.
Wielokroć już pisałem o tym że sproszkowana papryczka Chilli – pieprz Cayenne, zmieszana z olejem np. z pestek winogron może być przyjmowana zaraz po przyrządzeniu…
Oczywiście zawsze należy przed konsumpcją dobrze wymieszać zawartość naczynia… butelką najlepiej jest wstrząsać aż osad całkiem rozprowadzi się w oleju.
Obawiam się że i ten zapis może zostać usunięty z tego forum, ponieważ podważa wiedzę wspomnianych „ekspertów”.

Nie jestem ekspertem, staram się po prostu myśleć... wbrew temu co widać na blogach...

#32 2013-07-07 10:14:06

Alfred

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

Alfred do wyleczonego
Nie chcę zabierać głosu dotyczącego głupich postów (bo większość to głupoty do kwadratu) ale mam prośbę - podaj jak uzyskałeś srebro koloidalne, no i te pozostałe specyfiki, metodą domową?
Moze na mój e mail bezpośrednio, aby uniknąć głupich uwag na forum. Pozdrawiam Alfred

#33 2013-07-17 18:04:59

leczenie suplementami

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

jestem osobą po naświetlaniu,operacji ,w trakcie chemioterapii.nowotwór jelita grubego z przerzutem do wątroby,
niechętnie stosuje wszelkiego rodzaju dodatki do leczenia czasami określane jako "cudowne" ,ale wiele  z nich spróbowałem .Po większości mam problemy jelitowe ,bóle ,biegunki .Ktoś dobrze powiedział to jest OK ,ale przed chorobą a nie jak już masz tak zaawansowane zmiany .
Jestem w trakcie próbowania befunginu /wyciąg z huby czarnej brzozy syberyjskiej /notabene oryginalny z Syberii od znajomego kupiony w aptece a nie jakieś podróby od zakonników czy innych handlarzy ,nie robię sobie nadziei ale jeszcze jedna sraczkę przetrzymam .
Generalnie główne leczenie tzn.chemia to daje szanse przeżycia tylko trzeba się nastawić pozytywnie jem na co mam ochotę nie tracę wagi lubię piwo i czasami inny drink i nie mam zamiaru się poddać z pozdrowieniami

#34 2013-07-17 18:08:40

leczenie suplementami

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

a jeśli ktoś ma ochotę podyskutować o kapsaicynach sokach i innych wynalazkach proszę pisać na maile cyhan@wp.pl

#35 2013-10-07 11:11:09

Kapsaicyna i Amigdalina

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

Kapsaicyna, Amigdalina (wit. B-17) i inne naturalne metody walki z nowotworem. Zapraszam po info, to nic nie kosztuje: didiidexter@o2.pl

#36 2013-11-20 20:24:28

 zenek945

Skąd: Gdańsk
Zarejestrowany: 2013-11-18
Posty: 3
zainteresowania: Filmy
WWW

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

Nie wywołuje dyskusji i nie mam zamiaru, chcę tylko zasygnalizować, iż od pewnego czasu interesuję się witaminą B17 oraz sodą oczyszczoną.

Offline

#37 2014-12-03 22:56:14

mirwu

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

Chemioterapia najpierw pomaga, a później zabija

Medycyna czyni nieustanne postępy w walce z nowotworami, nad nowymi sposobami leczenia pracują najlepsze ośrodki i najwybitniejsi uczeni. Perspektywy są jednak niewesołe: rak niebawem wyprzedzi choroby układu wieńcowego jako główna przyczyna śmierci. Kiedy w kontekście raka pada słowo „odkrycie", ma ono domyślnie wydźwięk optymistyczny. Zawsze? Niestety, nie.

Dotychczas kluczową bronią w zwalczaniu raka, ważniejszą nawet od skalpela, jest chemioterapia. Pracowicie wypracowane w laboratoriach, toksyczne substancje chemiczne, cytostatyki, mają hamować reprodukcję komórek nowotworowych, i niszczyć nowotworową tkankę. Zazwyczaj, zwłaszcza na początku kuracji, tak się szczęśliwie dzieje.

Cała sztuka polega na takim skomponowaniu tych trucizn, by zabijały komórki guza, możliwie mało szkodząc pozostałym, zdrowym tkankom i narządom organizmu. Ich dawka nie może być za duża, bo chory nie wytrzyma dużego stężenia tej trucizny, i umrze. Dlatego chemioterapię serwuje się w rundach, żeby w przerwach, organizm miał czas, się nieco zregenerować.

Jednak już od dłuższego czasu onkolodzy zaobserwowali, że o ile pierwsza terapia, pierwsza runda chemii, działa całkiem dobrze i spycha nowotwór do stadium regresji, guz najczęściej się pomniejsza, o tyle nie można tego powiedzieć o następnej rundzie i o dalszych. Stwierdzono statystycznie, że aż 90 procent pacjentów uodpornia się na cytostatyki. Dotyczy to chorych z rakiem, w postaci guzów, na przykład, płuc, prostaty, piersi, jelit.

Dopiero teraz wyszło na jaw, dlaczego, i nie jest to, niestety, wcale wieść krzepiąca.

Elita światowej sławy onkologów, i mikrobiologów, z prestiżowego Fred Hutchinson Cancer Research Center w Seattle, współpracujących z badaczami z University of Washington, Oregon Health and Science University, Buck Institute for Research on Aging, oraz Lawrence Berkeley National Laboratory, uważa, że odkrycie to, było dla nich „kompletnym zaskoczeniem".

Badacze usiłowali dociec, dlaczego komórki rakowe, które tak łatwo jest unicestwić chemikaliami w laboratoryjnej próbówce, są tak trudne do pokonania w ciele chorego. Jednoznacznie stwierdzili ze zdumieniem, że jest to stały skutek uboczny leczenia w postaci, chemioterapii. Używane do niego chemikalia, owszem, niszczą wprawdzie tkankę nowotworową, ale przy okazji wpływają degenerująco, na DNA zdrowych tkanek otaczających guz, jak również pozostałych tkanek chorego.

Zwłaszcza dotyczy to komórek zwanych fibroblastami. Odgrywają one kluczową rolę w procesie zabliźniania się ran, a ponadto wytwarzają spajający tkankę kolagen. Pod wpływem toksyn cytostatyków, zaczynają, te zdrowe, ale potraktowane cytostatykami fibroblasty, produkować, aż 30 razy więcej proteiny, WNT16B, niż dotychczas, czyli przed podawaniem cytostatyków.

Proteina ta ma właściwości, silnie stymulujące rozrost guza, a ponadto uodpornia jego komórki na cytostatyki chemioterapii.

Jak stwierdzono, po pierwszej rundzie chemii, rakowe niedobitki roznoszone są po całym organizmie.

Gdy po kilku dniach, czy tygodniach, aplikuje się drugą porcję chemioterapii, mających "dobić" pozostałe komórki nowotworowe, aż u dziewięćdziesięciu procent pacjentów, ma ona działanie, kompletnie odwrotne do zamierzonego: zamiast zniszczyć niedobitki raka pozostałe po pierwszej chemii, przyczynia się do ich przyśpieszonego rozwoju, i dodatkowo do zwiększenia ich odporności na chemię.

– To jest niemal uniwersalna, w skutkach śmiertelna, konsekwencja ponownej chemioterapii, – stwierdzają uczeni z amerykańskiego ośrodka.

Już znacznie wcześniej było wiadomo, że proteina WNT16B, działa na komórki raka, jak nawóz na słabnące plantacje roślin. Nie zdawano sobie jednak sprawy, z wszystkich tego konsekwencji.

Zaobserwowany przez uczonych wzrost poziomu białka, WNT16B, po chemioterapiach, był kompletnie nieoczekiwany, – konstatuje dr Peter Nelson, koordynator przedstawionych, piątego sierpnia, na łamach, najbardziej dziś wiarygodnego, medycznego periodyku, „Nature Medicine", wyników studium badawczego: Jej wydzielanie przez nierakowe fibroblasty, wcześniej potraktowane chemią, wpływa stymulująco na pobliskie komórki rakowe, przyspieszając ich wzrost, pobudzając inwazję i, co najważniejsze, powodując ich późniejszą odporność na kolejne rundy chemioterapii.

Podstawowa broń na raka, chemioterapia, okazuje się więc obosieczna...

Tyle cytat z czasopisma medycznego uchodzącego za najbardziej wiarygodny periodyk świata.

Powyższe, te bardzo wiarygodne wiadomości, tylko utwierdzają lekarzy praktykujących medycynę naturalną, i medycynę starożytną w podejściu, że do agresywnych metod leczniczych współczesnej onkologii, zawsze należy podchodzić z najwyższą ostrożnością.

Najlepiej zupełnie nie stosować chemioterapii, a jak już, to tylko jednokrotnie, co jednoznacznie sugerują powyższe odkrycia naukowe, gdy chodzi o chirurgię, to tylko wtedy, gdy guz uniemożliwia dalszą egzystencję chorego, blokując fizycznie oddychanie, odżywianie lub wydalanie, i gdy chodzi o naświetlania rentgenowskie, to podobnie jak z chirurgią.

Całe swoje wysiłki, lekarze naturalni winni skupiać, i skupiają na, nie mających skutków ubocznych - "po pierwsze nie szkodzić", - działaniach wzmacniających zdrowie, prawidłowym odżywianiu, oczyszczaniu, i odtruwaniu ustroju pacjenta, zmianę jego niezdrowych przyzwyczajeń na zdrowe, oraz na zdrowotnym uporządkowaniu w szerokim tego znaczeniu, całego życia konkretnego chorego.

#38 2015-05-05 15:27:00

olek

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

Przypadkiem trafiłem na ten wątek. Nie jestem chory na raka, nie znam właściwego i potwierdzonego laboratoryjnie działania kapsaicyny, jednak warto wspomnieć, że kapsaicyna faktycznie może służyć jako UZUPEŁNIENIE leczenia. Ma ona potwierdzone klinicznie właściwości hamujące rozwój komórek nowotworowych. Nie ma również negatywnego wpływu na organizm jeśli osoba przyjmująca nie ma nadciśnienia, chorób serca i/lub krążenia, czy wrzodów. Papryki zajadam zasadniczo dla przyjemności dość regularnie  - najczęściej habanero, ale też wszelkie papryki bijące rekordy ostrości. Po najostrzejszych zdarza się ból brzucha przez parę godzin, jednak w przypadku sosób lub zmielenia papryki żadnych przykrych dolegliwości nie uświadczam. Po kilku latach gustowaniu w ostrym jedzeniu nie mam żadnych problemów z żołądkiem, wątrobą, czy innymi narządami. Odporność organizmu jest za to na wysokim poziomie, tak jak samopoczucie.

Żadnej osobie chorej na raka nie polecałbym rezygnowania z tradycyjnego leczenia na rzecz papryk, jednak polecałbym uzupełnienie leczenia. Do ostrości można się przyzwyczaić w przeciągu miesiąca zaczynając od delikatnych sosów, czy papryk i stopniowo zwiększać moc sięgając ostatecznie po produkty zawierające papryczki takie jak bhut jolokia, 7pod, trynidad scorpion, carolina reaper, naga jolokia, red savina habanero, etc Są to niemiłosiernie ostre papryki dla zwykłej osoby i nie powinno się ich jeść bez wcześniejszego oswojenia z ostrością.

Nie doczytałem kto jakie cudowne lekarstwo z papryki proponował, wiem, że nie każda papryka pomoże, musi być to papryka chili z samych szczytów skali scoville'a żeby można brać pod uwagę efekt leczniczy. Czystą kapsaicynę również można dostać w internecie w dość ludzkich cenach, jednak uważałbym z jej zażyciem, bo kilka kropel u kogoś, kto nigdy nie zjadł bhut jolokii może skończyć się uduszeniem...

Wszystkim chorym życzę zdrowia, wszystkim ściemniaczom nie życzę nic. Chili jest zdrowe, czy wyleczyć samodzielnie cokolwiek poza przeziębieniem może - nie wiem, ale wiadomo, że ma działanie przeciwnowotworowe i pomocna być może.

#39 2019-01-11 14:52:06

tak jest

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

Cześć, chciałem tylko powiedzieć, że z jednego prostego powodu - za tym stoi ekonomia. Naukowcy (prawdopodobnie finansowani przez niektóre firmy farmaceutyczne) odkryli, że kapsaicyna może zasadniczo wyleczyć raka. Problem polega na tym, że nie mogą sprzedać tego pomysłu - jeśli ludzie po prostu zaczną jeść paprykę, jedynymi ludźmi, którzy skorzystają na tym będą rolnicy i dystrybutorzy. W ten sposób dążą do wymyślenia czegoś, co przyniesie korzyści firmom farmaceutycznym. Tymczasem ludzie na całym świecie nadal umierają, ponieważ te firmy farmaceutyczne są własnością chciwych i bezwzględnych drani, którzy nie cenią ludzkiego życia, a jedynie zyski. To bardziej jak znalezienie źródła z darmową, czystą wodą na pustyni w pobliżu biednej wioski, a nie pozwalanie ludziom o tym wiedzieć, starając się znaleźć sposób na butelkowanie go w celu sprzedaży ...

#40 2019-01-27 07:48:35

Krzysztof

Gość

Re: Jak się dałam nabrać na papryczki...

Każdy ma prawo wyboru jak chce się leczyć  ja leczę moich rodziców swoimi metodami i sam profilaktycznie a Chemioterapia i radioterapia pozostawiam rodzinom lekarzy niech aplikują sobie to G JAK NARAZIE RAK KRTANI u Ojca TO 22 -LATA a mama ma raka płuc czwarty rok bez chemii a miała niby umrzeć jak nie zgodzi się na chemie w przeciągu 8 do miesięcy do 1,5 roku. Więc kończę i pisanie Nara

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
weekend w wellness Ciechocinek