Ewlino, jak mama mam nadzieje, ze czuje sie lepiej. Nie piszesz czy jest jakas poprawa i jakie leczenie zastosowali lekarze? trzymaj sie pozdrawiam Cie cieplo
Offline
niestety nasza walka z glejakiem skończyła się, mama zmarła 8 marca o 12.15 w szpitalu. Wczoraj był pogrzeb, a teraz tak pusto i w domu i w życiu...Miała zapalenie płuca prawego, na ostatnie chwile podłączyli jej tlen, przynajmniej się nie męczyła, nie doczekała bólu na który pomogła by tylko morfina, nie męczyła się. Byłam z mamą do końca, jakby czekała na mnie... Tak bardzo kochana, już nic jej nie boli,nie cierpi
Offline
Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie,
a światłość wiekuista niechaj jej świeci.
Boże okaż jej miłosierdzie Swoje
i przyjm ją do królestwa Swego.
Szkoda, że nie dałaś info przed pogrzebem. Wczoraj uczestniczyłem we Mszy św. pogrzebowej, a potem dzwoniłem POJEDNANIEM na pogrzebie między 12:00 a 14:00. Objąłbym modlitwami i duszę śp Twojej mamy. Dzisiaj w czasie Apelu Jasnogórskiego ofiarujemy z żoną modlitwy za duszę Twojej mamy.
Jak Ci będzie żle, zajrzyj tu jeszcze - spróbujemy coś zaradzić, pocieszyć.
Zostań z Bogiem
Irena Ewa i Jerzy
Offline
EWLINO, bardzo mi przykro i sle wyrazy wspolczucia, ale jesli moge to ciesze sie ze nie cierpiala ze do konca bylas z nia, teraz jest juz w lepszym swiecie gdzie nie ma cierpienia, jest tam gdzie odchodza najlepsi. lacze sie z Toba.
Offline
dziękuje wszystkim za modlitwę za moją mamę, na pewno jest za to wdzięczna. Przepraszam że nie dałam wcześniej znać, ale nie było czasu i sił
Offline
mam nadzieje ze mimo tak wielkiej starty wejdziesz czasem do nas na forum i podzielisz sie z nami swoim doswiadczeniem z walka, wiem ze musi to potrwac, ale pamietaj ze zawsze bede z Toba tak jak i reszta z naszego forum.
Offline
wczoraj moj maz trafil do szpitala, ma zapalenie pluc, trzyma sie dzielnie, choc wiem jak wiele go to kosztuje i jak powazna jest to choroba szczegolnie gdys ktos walczy z rakiem, calym sercem jestesm z nim i modle sie zeby zwalczyl ta infekcje.
Offline
Jesteśmy z Tobą, będziemy Cię wspierać modlitwą. Mamy nadzieję, że mąż się z tego wykaraska. Pisz co się dzieje. Pozdrawiamy Irena Ewa i Jerzy.
Offline
narazie nie dzieje sie nic nowego, nie ma pogorszenia ani tez zadnej w sumie poprawy, pocieszeniem jest fakt, ze nie jest gorzej
Offline
U nas poprawa, moj maz wyszedl ze szpitala i czuje sie dosc dobrze, jedyny problem to musimy na nowo przywrocic sprawnosc mezowi, boo po pobycie w szpiatlu , maz nie rusza w sumie lewa strona i ciezko mu chodzic, ale jest szanas ze po raz kolejny uda nam sie po cwiczeniach znow chodzic. Czekamy teraz na fizjoterapie , na dniach zaczynamy cwiczyc i uczeszczac na masaze ktore przywroca krazenie.
Offline
To cieszy. Nie zapominamy o codziennej modlitwie za Ciebie i Twego męża.
Czekamy na kolejne wiadomości. Niech Bóg ma Was w swojej opiece.
Irena Ewa i Jerzy
Offline
hej. zaglądam tutaj ale dopiero dzisiaj mam siłe coś napisać. Marzenko ciesze się że Twój mąż ma się dobrze. Jestem myślami z wami wszystkimi, którzy ciągle walczycie. Ciężko bez mamy. Niedługo święta, które dają nadzieje. Smutne te święta i jakby nie świąteczne. żeby można było je przespać przepraszam...
Offline
Wczoraj o 17 moj ukochany MAZ przegral trwajaca prawie 4 lata walke z glejakiem.........................
Offline
Boże, Ty dajesz ludziom życie i zmartwychwstanie, wyzwól Go od więzów śmierci i daj mu udział w radościach raju z Twoimi Świętymi. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci na wieki wieków Amen.
Marzeko przyjm wyrazy współczucia. a wydawało się że będzie lepiej.
Proszę daj znać kiedy pogrzeb. zadzwonimy Mu tu w Polsce wtedy dzwonem.
Irena Ewa i Jerzy.
I
Offline
pogrzeb mojego meza, odbedzie sie we czwartek o 10 rano czasu angielskiego czyli w polsce bedzie 11, dziekuje za modlitwe i slowa wsparacia
Offline
wyrazy wspólczucia marzenko ,myslami jestem z wami. Będę się modlić za Twojego męża. Wiem co czujesz i jak strasznie Ci ciężko.
Offline
Witam wszystkich, dzis mija 2 tyg. odkad zmarl moj maz, nie umiem sie zebarc w sobie ciagle mam wrazenie ze ze mna jest, wczoraj mielibysmy 10 lecie wspolnego zycia, tak ciezko mi pogodzic sie z jego starta.
Chcialabym Wam podziekowac i za modlitwy i za slowa wsparcia!!!!
Offline
Z obietnic się wywiązałem 10 godzina, 10 lat pożycia, 10 gongów Pojednania. Szukaj pociechy w Zmartwychwstałym. On ukoi Twój ból. Rozumiem jak ciężko wypełnić tę pustkę.
Chciałbym utulić i Ciebie Marzeko i Ciebie Ewlino.
To bardzo smutny blog. Ludzie tu wchodzą, dzielą się resztkami nadziei, która nigdy zawieść nas nie może, potem odchodzą, ale czasami wracają. Byłoby by miło byście tu czasami zajrzały, jak choćby Dorotea. Może uda się Wam podzielić doświadczeniem z innymi, bo tak naprawdę, nie żyjemy dla siebie ale dla innych. Piękne są te słowa Jana Pawła II na banerze - prawda. One nadal przyciągają niejedną osobę, na blog który praktycznie nie ma administratorki. Nie każdy ma siłę po utracie kochanej osoby tu zaglądać ale Was mimo wszystko zapraszam.
My czekamy na kolejny rezonans wyznaczony na koniec kwietnia. A z leczeniem w Polsce chorych na raka coraz gorzej. Publiczna TV informuje o braku w szpitalach niektórych leków do chemioterapii. Aż ciarki przechodzą po krzyżu na takie informacje.
Pozdrawiam Was serdecznie i dziewczyny głowy do góry.
Szczęść Wam Boże w dalszym życiu.
Offline
Witajcie
przyłączam sie do słów Ewy i Jerzego. Coraz więcej sił odnajduje chodząc do koscioła. Szczególnie przezylismy równiez te Swięta moze człowiek jak kończy 35 lat to dopiero zaczyna rumiec o co tak naprawde chodzi. Jakos tak po tym tygodniu zycia w gonitiwe wariactwie wyscigu szczurów za groszem i kawałekiem chleba człowiek jest taki wymeczony ze nawet na bliskich złości sie czasem bez powodu. Gdy przychodzi niedziela i wieczór bo lubimy szczególnie te wieczorne ciche spokojne msze to jest to dla mnie czas naładowania akumulatorów by znowu zrozumiec i przypomniec sobie co jest ważne i po co sie żyje. Wracam do domu spokojny nie trapią mnie natretnie mysl ze moich bliskich juz nie ma czuje ze wiem gdzie są. Dziwne bo juz w piatek człowiek znowu sie zapomina ale znowu idzie po drogowskazy. Zawsze jak mam jakis problem szczególnie z zaakceptowaniem ze mojego Taty czy Dziadka juz nie ma to zdaza się mały cud i zawsze przypomina mi sie wtedy Jerzy który pisał kiedysna tym forum że na mszy ni stąd ni z owąt ewangelia i kazanie naswietla mu drogę i pomogła go rozwiązać spojrzec na sprawe inaczej chocby uswiadamiając sobie ze takie wątpliwosci sa normalne i iini tez je mają. Zawsze sie wtedy dziwie skąd ksiądz wiedział co mnie trapi, jakie mam akurat watpliwosci czy problemy. Ostatnio tak miałem też na drodze krzyzowej przed swietami. Bylismy całą rodzinką i co stacja i jej omawianie to dokładnie strzał w moje watpliwosci utyskiwania niedociagnięcia i zaniedbania...Bardzo lubie stanąć przed ołtarzem z moimi chłopakami i być dumnum i zadowolonym ze mogę ich do Niego przyprowadzić, że On na nas czeka, że chce nas widzieć u siebie w domu. Starszy syn był juz u komunii i często imponuje mi swoja postawą i pokorą choć ma zaledwie 9 lat. Za nic nie pójdzie do komunii nawet jak cos małego przeskrobał, mógłby sie pomodlic przprosic i iśc ale nie czeka na kolejna spowiiedz to madry chłopiec.
Cały czas zmagam sie ze zrozumieniem dlaczego moi bliscy odeszli i nie ptrafie tego zaakceptować ale wiem juz kto moze mi pomóc i staram sie z tego korzystać i choc narazie wystarcza mi sił tylko na tydzień to cieszę sie że mam gdzie te siły i nadzieje odnowić i prosic o wsparcie w moich problemach i wątpli\wościach by wreszcie zrozumieć i żyć pełna piersią. To dla mnie wielka ulga.
IE i J DZIĘKUJE
Wawik
Ostatnio edytowany przez wawik (2012-04-16 18:05:40)
Offline