Witaj Jerzy i reszta wiary to tak po naszemu.
By napisać te pare zdan potrzebowałem dystansu i ochłonać po ostatnich wydarzeniach. Przepraszam ale nie mogłem jakos sie zebrać.
Laif to wyciag z dziurawca ot co. Stosowany w b. durzych dawkach czasami podkreslam czasami redukuje komórki rakowe. Profesor okresla skutecznośc na 80 procent czyli jak ibuprom ale czy to prawda. Sami niemcy stosuja to z pwoodzeniem od 1994 ale jakos nic nie słychac by ogłoszono ten lek lekiem na raka. Moze wielkim koncernom to nie w smak a moze po prostu lek nie działa kwiestia wiary i konieczności spróbowania choc Zawisza którego poznałem wygląda jakby conajwyzej grype przechodził a lekarze nie dawali mu 3 miesiecy zycia. Nawet niemiecki chirurg kierujac go do Profesora Vogla powiedział że to nie wyglada dobrze a Profesor poklepał po ramieniu i powiedział da sie zrobić. Lek w organizmie rozpedza się 3 miesiace stad najlepsze efekty sa po op stad my w Berlinie bo góz bywa szybszy, ale byli i tacy smiałkowie co bez op próbowali z sukcesem wszystko kwestia przypadku. Koszt miesięczny 150EURO skutki uboczne straszne uczulenie na słońce i bóle zołądka które spokojnie opanowuje lek osłonowy. Zawisza mówi ze jako narciarzowi i rowerzyście bardziej doskwiera mu to pierwsze niz zolądek. Robi wszystko zyje normalnie.
Jutro zaczynamy
Wojtek
Offline
ale jak z twoim tata? podajecie mu juz ten lek?
Offline
Bardzo mi przykro, że to ja muszę poinformować Was o śmierci Taty Wojtka. Wojtek nie ma w tej chwili dostępu do netu i zadzwonil do mnie z prośbą abym Wam przekazała, że dziś rano Mama Wojtka oraz Jego Babcia pomogły Jego Tacie przejść na tę drugą lepszą stronę...
Dla całej Twojej Rodziny Wojtku i dla Ciebie wyrazy głebokiego współczucia
będę się modlić za Twojego Tatę
Offline
Z świętymi obcowanie racz mu dać Panie
Offline
Moderator
kuuuurdeeee
a miało być tak pięknie....kolejny raz moja smutna teoria sie sprawdziła.
Wojtku wyrazy wspolczucia dla Ciebie i rodziny....
to jest jakis koszmar:(
Offline
[*] [*] [*]
Offline
Wojtku..... strasznie mi przykro.... tyle nadziei pokładaliście i my pokładalismy w leczeniu berlińskim....
CHOLERA z tym gównem chyba nie da się wygrać....
Przytulam Was mocno.... wszystkich..... WOJTUŚ, pamiętaj, że nasza nadzieja PRZEKRACZA BRAMY ŚMIERCI - my jeszcze tutaj tkwimy, a ONI żya TAM pełnią życia... ale z ludzkiej perspektywy patrząc...SZLAG CZŁOWIEKA TRAFIA...
Jak to dobrze, że mamy siebie, że nie jestesmy samotni w tym strasznym piekle na ziemi (okres choroby),
Offline
Witajcie
Dzieki wszystkim za słowa otuchy i wsparcie.
Aza sam bym lepiej tego nie napisał dziękuje.
Tak mój Tata jest już po drugiej stroinie po prostu ziewnał, wziął głęboki oddech i zasnął gdy Mama i Babcia zmieniały mu pozycję.
Lajf zaczelismy wraz z lekiem osłonowym 5 dni po zdjeciu szwów po ostatniej operacji tj. 15,08,2009 a 1,5 miesiaca po usunieciu guza w Berlinie bo tam miał Tata w sumie 3 operacje. Nie mogli zatrzymac wycieku płynu mózgowego potem gronkowiec i poszło galopem choc płyny wyleczyli.
Tata jadł pił utrzymywał kontakt. W przed dzień smierci zaczał oddychać z charakterystycznym bulgotem, nazajutrz rano zjadł sniadanie ale zaczynały sinieć nogi i rece siadało krążenie. Mama wiedziała już co to znaczy.
Tak sie zastanawiam co przegapiliśmy i niestety stwierdzam ze choć nie taki był nasz obowiązek to zwyczajnie przegapiłem i dałem się nabrać na niedouczenie, niedbalstwo lekarzy a obiecywałem sobie że tak nie będzie i bede patrzył im na ŁAPY. Oznaki mieliśmy listopad 2007 i lepszą diagnozę stawia wyszukiwarka google po wpisaniu padaczka w wieku 50 lat niz lekarze gdy zapewniano nas i twierdzono ze dobrze że to nie guz a pierwsza OP w sierpniu po 10 miesiącach późno - a tak namawiałem Tate na MR ale tylko namawiałem..... Z drugiej strony w wiekszosci przypadków ta choroba i tak konczy sie w jeden sposób i wczesniejsze korojenie przyspieszyłoby moze koniec. Jedno wiem że każdy przypadek jest inny i to co pomoże jednemu - drugiemu nie, bo np mózg nie wytrzyma lub guz jest 5mm w innym miejscu a trafić we właściwa terapie samemu szczególnie w tym chorym kraju to już cud a nie zamierzone działanie jak powinno być w przypadku leczenia.
Kochani dziękuje losowi że miałem takiego Tate i wiecie co myslę dalej bo juz pisałem kilka razy ale pozwólcie że sie powtórzę
Wychował mnie, zawsze o nas sie Troszczy i Myslał także o innych, Był na moim ślubie, Został dziadkiem , Ma kochająca żone i rodzinę , pracowalismy sobie razem i żyło nam się cudownie jeździliśmy razem na wakacje do ulubionego Taty Kołobrzegu i to już bardzo wiele w zasadzie wszystko ... choć ciągle mało (pewnie sami macie takie historie).
Ciesze sie że Tata nie cierpiał, że przez ostatnie dwa miesiace Mama była z Nim non stop sama tez odrobiła lekcje bo czas w Brelinie pozwolił sie jej przygotować i teraz jesteśmy spokojni, pogodzeni choć smutni i mamy nadzieję i wierzymy że do zobaczenia Tato.
Wojtek
Offline
Dzieki Wawiku,że napisałeś.Moja mama,gdy zaczęły jej sinieć i puchnąć nogi,a później ręce, też tak przed laty odeszła do domu Pana,ziewnęła /wzięła oddech/ ,pomacha ła mi ręką na pożegnanie i zasnęła.Modlę się za duszę Twojego taty,niech odpoczywa w pokoju
Offline
Pięknie napisałeś, WOJTKU..... łzy się same leją..................
Bądź, pozostań tutaj z nami..... JESTEŚMY RODZINĄ..... po przejściach jedni, inni w trakcie, ale JESTEŚMY, żeby sobie dodawać otuchy...... (tego kto to zepsuł już nie ma).....
TRZYMAJCIE SIĘ, KOCHANI...
a TATA.... niech czuwa nad Wami!!!
Offline
Gdynianka
Offline
Wczoraj pożegnaliśmy Tate.
Ludzi było sporo bo mój Tata naprawdę był lubiany przez wszystkich. Wiecie jedyna osoba o której źle sie wypowiadał był jego belfer od francuza ale on pół Poznania zgnebił zawsze Tata mu sie wugrazał a my sie smialismy bo wtedy tylko widzielismy jaj Tata się wkurza.
Msza i ceremonia spokojnie było mi łatwo i lekko to przyjąłem (az sam byłem zdziwiony). Doswiadczeni mówia ze zaboli w najmniej oczekiwanym momencie i takim momentem sa dla mnie sprzety którymi Tata zawsze pracował i jego rzeczy w pracy i domu - tu radze sobie znacznie gorzej. Mama podobnie jak ja boje sie że to cisza przed burzą.
Chce jeszcze podziękować w imieniu swoim i mojej rodziny Irenie i Jerzemu za obecność na mszy, ofiarowanie komunii i zamówienie mszy za Tate. To dla nas bardzo cenne.
Wszystkim którzy wspierali nas przez ten czas duchowo również bardzo dziekuje.
Wojtek
Offline
Trzymajcie sie Wojtek, bede sie za Ciebie, Twoja Rodzine a szczegolnie za Twojego Tate modlic
sciskam mocno
Offline
Gdynianka
Modlę się za całą Twoją rodzinę Wojtku......
Offline
Witajcie musze skrobnąć parę słów bo jestm z Wami jakos zwiazany i choc nasza historia dobiegła końca to biegnie dalej.
Kurz opadł i świeto zmarłych bardzo nas dotkneło. Szczególnie Mama ma kryzys nie chce ze mna rozmawiac przez tel bo jej sie nie chce itd widze że siada.
Chetnie zabrałbym ja do siebie na pare dni ale Ona nie chce o tym słyszeć. Widze że zatraca sens dalszego zycia a ja zyje w owczym pedzie i nie poitrafie jej natchnąć. Chyba musze na nia częściej napuszczać moje dzieci bo one bez litosci angazuja w swoje sprawy każdego kto jest pod ręką. Babcia mama Taty tez słabnie wszyscy jestesmy pogodzeni, wiemy że zrobiliśmy wszystko ale jset nam ciężko. Ja nawet nie próbuje tych moich babek zrozumiec bo jam mam inne podejście do Taty jako syn niz zona i matka to zupełnie inne relacje. Wspieram, tłumacze, dyskutuje przekonuje ale zawsze na końcu sciana, grób tabliczka koniec. Mama na grobie przesłonił tabliczke kwaitami bo mówi ze jak na to patrzy i czyta to czuje sie wyrwana z rzeczywistości bo niemozliwe dla nas stało sie mozliwe i faktyczne. Szczerze mowiąc dziwiłem sie Dorotei czy Samograjowi bo wszyscy macie zajecia rodziny itd jak to jest mozliwe ze dolina Was dopada i przpraszam Was za te przemyslenia bo teraz juz wiem że to jest mozliwe dopada zaciaga na dół i az oddycha sie cięzko co robić. Wiem ze powidziałem Tacie do zobaczenia i wierze w to tylko Jego brakuje nam tu i teraz tak jak Wam.
Dzwoni do mnie klient z drugiego konca miasta a ja dzwonie do Taty - Tata słuchaj dzwonił Krszysiu z firmy X skocz zrób odbiór urzadzenia dobra Wojtek juz jade i temat załatwiony. Dostawałem dokumenttacje do sporządzenia i temat zamnkniety a teraz sam dylam na ten drugi koniec i koniec.
Dzwonie do Taty jedzcie dzis beze mnie bo mały łoś(mój synek) sie w nocy rozłożył nie ma sprawy Wojtek jedziemy z pracownikiem
Tata był zawsze chetny do pomocy i wiedziałem ze roboty nie zawali. I zawsze mi powtarzał choc ustaliłem zasade o równych wypłatach dla mnie Taty i pracownika ty masz rodzine dzieciaki ty weź wiecej pieniedzy bo masz inne potrzeby niz my z matką.
Kiedy w Berlninie podpisywałem trzęsaca się ręka zgode na operacje i otrzymanie informacji o ewentualnych powikłaniach tata podsłuchał nasza rozmowę z Mamą na korytarzu był jeszcze na chodzie wyprysł z sali i tak nas op....ł że co my tu wymyslamy ile to kosztuje i że mamy mu dać spokój. Właśnie wtedy dzien przed OP tłumaczyliśmy Mu że to konieczne bo chcemy dla Niego jak najlepiej to On i tak nas nie słuchał .Wtedy mówił pamiętam to jak dziś i nigdy tych jeszcze przytomnych słów nie zapomnę " ale ja chcę dla Was jak najlpeiej macie mysleć o sobie a mnie zostawcie". Takich ludzi i takie sytuacje zawsze wspomina sie ze wzruszniem. Jak sobie te słowa przypomne to jest mi Taty strasznie żal i szkoda i ryczeć mi sie chce ( no dobra troche ryczę)bo taki był oddany. Zawsze przypomina mi sie stan wojenny jak Tata nie jadł kiełbasy i wedlin bo były dla mnie jak byłem mały a dla Niego nie wystarczyło a tak lubił parówki. A jak miałem pół roczku miałem zapalenie pluc i byłem jedna nogą tam gdzie Tata teraz to nosił mnie i płakał i pytał czy przezyję porostu zawsze myslał o innych był nasz Kochany chociaz miał i swoje za uszami np bardzo nie lubił nic nowego nowy samochód komórka, remont, wymiana kranu nowy klient nowe zlecenie wszystko na nie bywało ciężko wtedy na niego narzekałem a teraz za tym tesknię....
Dobra Wawik koniec uzalania się ale musiałem upuścić trochę żalu bo teraz mi lżej a od tego Was mam byscie moje wypociny czytali.
Pozdrawiam
Wojtek
Offline
Drogi Wojtku
Dziękujemy Ci za tę ewangelię pisaną Waszym świadectwem Waszym życiem.
Babcię i Mamę zapraszamy po Mszy św. nie tylko pod pomnik ale i do nas.
Myślę że i Ty znajdziesz tego wieczoru trochę czasu by zjeść z nami kolację.
Ewa z Jurkiem.
Offline
Wojtku, co ja moge napisac
trzymaj sie Kochany nie poddawaj, nam tez jest ciezko ale trzeba walczyc a po walce trzeba zyc
dla dzieci, do zony, matki, siostry brata, dla ojca i innych nam bliskich
badz podpora dla tych zyjacych i nie poddawaj sie .....
Offline