Wawiku, trzymam mocno kciuki Dużo dobrego o tym Lajfie słyszałam... myślę, że wybraliście w tym momencie NAJLEPSZĄ drogę.
Gratuluję i łosi Fajne chłopaki.
Wiesz, Twoja mądrość życiowa, dojrzałość i skromność zarazem , pokora jest dla mnie niedoścignionym wzorem.....
AZA, ms- pięknie napisałyście...mądrze.
Offline
Wielkie dzięki Wam wszystkim.
W.
Offline
Moderator
AZA napisał:
moj mąż kiedyś powiedzial: postaw sie na miejscu ojca i miesc świadomosc z jaką bombą w glowie żyjesz i jakie są rokowania.....
ja wieleokrotnie o tym myslalam i mi zawsze bylo slabo, wg mnie sa to najciezsze operacje. Mozg jest najmniej zbadana czescia czlowieka.
najbardziej utkwil mi w pamieci moment, jak tata musiał umyc glowe specjalnym szamponem. siedziałam wtedy w szpitalu, on grzecznie wzial od lekarki szampon i poszedł myc glowe, nie wiem dlaczego ten moment strasznie mi siedzi w pamieci, tak jak moment gdy tata juz mial lysa glowe, siedzial na lozku w szpitalu, usmiechal sie, pokazal mi nawet jezyka, jak nie wiedzialam co powiedziec ze ma lysa glowe i majtal sobie nozkami na tym lozku. Te momenty stale do mnie wracaja.
Jak zaczynal radioterapie, oprocz tego, ze martwilam sie jak ja zniesie , najbardziej balam sie...zeby mu wasy nie wypadly, zawsze odkad pamietam mial wasy i kiedys po imprezie "zakrapianej" moja mama z siostra mu obciely jednego wasa-w domu byla 3 wojna swiatowa
przykre to wszystko jest naprawde, pewne sytuacje wracaja caly czas i beda ze mna do konca zycia.
Wawiku, trzymam kciuki co by tatko wracal do zdrowia, i mam nadzieje , ze lajf skonczy to co bylo zaczete nożem.
Moze w koncu sie komus uda
Offline
To czym ta operacja w Niemczech różniła się od naszej, polskiej?? Co to lajfa, czy można go kupić gdzieś u nas i podawać mimo że nie miało się operacji u tego profesora? bo czuję ze nas tez czeka kolejne spotkanie z nożem....
Offline
po pierwsze Niemcy są gotowi do operacji natychmiast - w Polsce musisz czekać
po drugie cięcie jest bardzo radykalne - wycinają nie tylko guza ale dużo więcej - to daje szanse na wycięcie nacieków (chociaż w części)
po trzecie po operacji robią rezonans i jeśli jest taka potrzeba wracają na salę i tną dalej
po czwarte dużo nowocześniejsze leki i płyny okołooperacynje - mniejsze prawdopodobieństwo zakażeń
generalnie można stosować laifa bez operacji (w Polsce nie można go kupić, ale można zamówić przez internet, ale problem w tym, że ten lek potrzebuje ok. 3 miesięcy żeby zacząć działać. Często nie ma czasu żeby tak długo czekać. No i poza tym łatwiej walczyć z guzem którego nie ma (choć przez chwilę) niż z takim który jest. Są jednak przypadki (przy małych guzach) że wystarczy sam laif żeby guza zlikwidować.
w przypadku mojego ojca nie było szansy na laifa bez operacji - guz był za duży. Doktor powiedział, że zanim laif zacznie działać guz może już ojca zabić
wawik (palcami swojej żony)
Offline
Bakteria w pecherzu - antybiotyk i moze jest opanowana bo temperatura spadła (ta cholerna temperatura po kolejnych opreacjach wiecie nie wróży dobrze).
Zaczeła spadac w niedzielę po perwszej serii antybiotyku. Codziennie jest lepiej TK czysty, krew OK na razie zadnych innych awarii. Rana czysta sucha płyn słomkowy do zakonczenia drenazu.
Tata 4 dni po operacji zbierał sie super. Zadnych powaznych niedomagań mowa rowniez ok łącznie z fonetyką. Kojarzenie i poznawanie OK wrócił do mówienia pełnymi zdaniami. Do rehabilitacji dostał rosjanke a ponieważ zna rosyjski wszsytko sobie przypomniał kupa smiechu. Chodził siadał itd...Wyciete zgodnie z planem jak po kresce. Tam lekarz nie robi MR przed otwiera i tnie w/g kunsztu jaki posiada i własnego uznania - szok. Jeszcze po tym jak zabrali Tate na stół dzwonili bym doniósł płyte z ostatnim MR by mniej wiec jwiedziec gdzie umiejscowiony jest guz włos mi sie zjerzył. Pytałem Prof czemu od razu nie powiedział że potrzebuje fotki bo cały czas lezały w pokoju Tatu a On na to ze stoicki spokojem "przeciez zawsze potrzbuje to takie oczywiste"
Po 4 dniach zaczął dołowac aż w srodę przestał mówic , jeść, konatkotować. Z trudem przyjmował leki które musiał brać doustnie. Gdy miał ich dość siadał na łózku i bardzo nieładnie mówił do tego kto akurat stał z łyżeczką i potem padał osłabiony(Tata oczywiscie). Stad przypuszczaliśmy i mówili to lekarze że stan nie wynika z przyczyn neuro tylko z temperatury 39st. Sam wiem że przy tej temp zyje obok a co dopiero gość po takiej operacji osłabiony.
Na dzis Tata sie zbiera, kontakt powraca, zjadł zupke, duzo mówi, mam nadzieje że nabiera sił widac że dobrzeje choc wolno. Dzis wytrzymał w kontakcie do popołudnia i kolacji co nie zdarzyło Mu sie od feralnej środy Potem się cyrał ale był zmeczony.. Jeszcze co do Hist pat TAty. Oczywiscie ma wileopostaciówke IV stopień bo II i I wyszedł po badaniu w Bydgoszczy z tego co wyskrobali. Poniewaz w Berlinie wycieli jadro po badaniu wyszedł Terminator IV Tego się spodziewałem bo za szybko odrastał 3 miechy i wznowa .Ale tu uwaga w niemczech nie obowiazuje klasyfikacja WHO. Co prawda lekarz znał pojecie oligoastrocytoma co miał stwierdzone mój Tata ale u nich każdy guz naciekjacy okreslany jako gliobliastoma to glejak o najwyzszym stopniu złosliowści a w badanich powieżchniowych to moze jakies tam oligoastrocytoma ale ich interesuje próbka z jadra guza. Na kazdy z glejaków żadnych lamp ewentualnie Temodal i lajf. A u nas masz niski stopien to spadaj zadnej chemii to sciema tylko opalanie i wybieg by oszczedzic Temodal. Profesor powiedział ze te lampy nic nie dają.
W Berlinie poznałem Zawisze byłem na miejscu więc umówiłem mu wizytę bo miał termin konsultacji. Widziałem jego MR słuchajcie piekna okraglutka czarna dziura 5cm w głowie z czysciutkim obrzeżem nie widziałem ze takie fotki isitnieją po prostu miód. Zadnych uchybien zdrowotnuch po prostu jakby nigdy nie był chory na nic poza grypą. Mysle że sie nie obrazi jak opowiem ze nie brał lajfa zaraz po op w Berlinie. Zaczał 1,5 miesiaca po jak na fotkach po drugiej op pojawiła sie mgła tez watpliwy stopień III po bad hist pat w Polsce. - naciek choc ani niemcy a ni nasi nie potrafili tego nazwać. Przyjał wtedy Temodal ale nadal naciek został więc zaczął LAjfa i od maja 08 czysciło a w lutym 09 czysto i tak do dzis cokolwiek to było znikneło. Widziałem opis swieżego MR i to zdanie brak ognisk patolgicznych - marzenie. Zawisza jest OK gosciem, wypilismy kawę i z 3h opóźnieniem zawijał do Wawy bo Vogel w miedzyczasie na OP wyskoczył. No to tyle z niemieckiego frontu bo wojna trwa.
Wawik
Offline
Tata jest po II op w Berlinie. Knieczność załozenia drenu odprowadzajacego nadmiar wody do zoładka po radykalnym usunieciu guza. Dren zamontoawny jest na stałe i dozywotnio tak jak u dzici z wodogłowiem.
Po drenazu metamorfoza dobry kontakt i orientacja. Tak samo było od soboty gdy woda wyciekała samoistnie po otwarciu dwóch szwów. Płyn po badaniu posiewowym bez bakterii.
Tata bardzo słaby ale zbiera sie wczoraj wstał z pomocą. Apetyt w normie, szczególnie na potrawy których dawno nie jadł. Neurologicznie brak mocnych uszczerbków delikatna afazja.
Wawik
Offline
CD Berlin
Tata OK choc z tym drenem przeszedł prawdziwa operacje z rozcinaniem powłok brzusznych do zoładka itd a zatem teraz boli ale i usmiezaja jak mogą.
Rurka idzie sobie od luki po guzie wewnatrz mojego Taty az do zoładka taki majster-sztyk ot niemiecka robota.
Po oddrenowaniu Tata wraca do zycia, i juz nie przysypia co chwile tylko bardzo słaby po cieciu. Temperatury brak jak na dzis .
Jak chce sprawdzic czy kontaktuje kłade głowe i wiecie każe Mu sie szudłac bo czuprynie - szudła to znaczy kontaktuje. Zaraz po tym zabiegu podawał reke z reszta to widac po oczach jaki jest kontakt. Cały czas mamy niestety czerwone swiatło dla lajf a to juz 3 tyg po OP to mnie martwi ale lajf teraz zakrzywiłby wyniki badan kontrolnych krwi moczu itd dlatego stop. Zawisza zaczał brac 1,5 misiaca po i juz ze wznowa i dało radę ale mówie Wam te ciecia sa niesamowite czarna dziura zostaje.
Mama przepiera codziennie gatki i rusza do boju bo zakładała pobyt 10 dniowy - psikus...trzyma sie bo widzi ze Tata dobrzeje a te wszsytkie zabiegi maja tam sens tam w ogóle inaczej łatwiej sie choruje bo z mety dostajesz to co najlepsze bo i ci sie zwyczajnie należy . Ja to jeszcze musiałem sie wyleczyc z nabytego w polsce łażenia za lekarzem i podpowiadania diagnozy - myslenia za lekarza bo u nas niedouczonych debili co to zatotorowsci od przemęczenia nei rozrózniaja nie brakuje Sami wiecie. Tam kazdy lekarz mówi to samo więc troche dziwnie na mnie patrzeli jak Tata miał czkawke a ja wymyslałem przepukliny przepony przełyku i takie tam bzdety. Ludzie my jestesmy chorym i uposledzonym narodem i trzeba przynajmniej wymainy 3 pokoleń by zmienic myslenie - starszne.
Wawik
Offline
Wawiku – czaje u Was lux !
Ale coto za kulinarna acrobatyka - ścieki zz głowy prosto do żolądka ?? Niemiecka gospodarnosc czy inne madrzejsze – mam wątło i niejarze od intelektu (odpornosxc jelitowa? bilans jaki?)
Offline
Mózg po radykalnym cieciu wytwarza za duzo wody po radykalnym cieciu by uzupełnikc luke. U Zawiszy wystarczył jeden raz odpust i zzaschło u Taty zbiera sie ciagle wiec zdrenowali to do zołądka. Ten płyn to czysciutka woda bez smaku, zapachu, koloru. Posiew płynu bez zastrzeżeń brak infekcji.
To tak dla wyjasnienia bo sam jestem w szoku ze tak mozna ale tylko jak woda.
Wawik
Offline
satelita napisał:
co to za kulinarna acrobatyka - ścieki z głowy prosto do żolądka ??
wawik napisał:
Rurka idzie sobie od luki po guzie wewnatrz mojego Taty aż do żoładka, taki majster-sztyk, ot niemiecka robota.
Gdybym Tobie Wawiku nie wierzył, że to prawda - powiedziałbym „ science fikcion”, bajki opowiadasz chłopie. Drenaż mózgu do żołądka – wewnętrzna instalacja odwadniająca mózg. Coś niesamowitego !!!
Kapilara ściągająca czystą wodę z mózgu do żołądka. Można by powiedzieć (żartuję) głodny żołądek ssie zbędną wodę z mózgu. A któż z nas jej nie ma? Twój Tato ma jej w nadmiarze i to tę fizyczną H2O i do tego czystą. Inni mają przysłowiową wodę w mózgu, a do tego brudną, tyle, że im się nie zakłada drenażu, a może też by było trzeba.
A może ta woda spływa grawitacyjnie? Wszystko dobrze jak Tato ma wyżej głowę niż żołądek. Co się dzieje gdy Tato się schyli, albo gdy leżąc głowa znajdzie się poniżej żołądka? Czy wtedy ten drenaż działa? Czy robi się kosmos?
Jest i taka opcja, że mózg zachowuje się jak hydrofor w którym jest określone ciśnienie. Gdy tworząca się w nim zbędna woda podwyższa ciśnienie jej nadmiar próbuje znaleźć ujście. U jednych przedostaje się pod skórę przez szczeliny między kośćmi czaszki tworząc podskórny balon, jak to miało miejsce u Ewy podczas pierwszej operacji (wolałbym aby opisała to sama, jak to było i co wtedy czuła), u innych wybija pod skórą w oczodole (tego też Ewa doświadczyła), a u Twego Taty nie znajdując ujścia, (pewno Tatę szczelnie pozszywali) mając sztuczną rurkę do żołądka w niej spływa do jelit. Tym samym mózg Twojego Taty robi się takim hydroforem. Najpierw ściąga wodę z całego organizmu, skrapla ją w pustej loży pooperacyjnej, a gdy ciśnienie w niej wzrośnie pompuje ją wewnętrznym przewodem do żołądka.
A może ten drenaż nie musi przez cały czas działać? Z rolniczym jest tak, że działa tylko wtedy, gdy w gruncie jest nadmiar wody, wytwarzając wokół rurki drenarskiej tzw. krzywą depresji. A jak z depresją u Taty? Cieszę się że mamie się poprawiło i depresja ustępuje. Będzie dobrze !!!
W ostatni czwartek 16.07 nasz proboszcz w czasie rannej Mszy św. podał intencję „za parafian” . Każdy proboszcz ma obowiązek modlić się za parafian, a przynajmniej raz w miesiącu odprawić w ich intencji Mszę św. Nasz robi to co czwartek, ale tym razem dodał „ i za nieuleczalnie chorych”. W tym momencie nie stanęła mi przed oczyma moja małżonka, ale właśnie Twój Tato. Czyżbym uważał, że Ewa jest chora uleczalnie ? Nie, tak nie uważam. Ale widać Twój Tato bardziej potrzebuje mojej modlitwy.
Wieczorem tego samego dnia, pod pomnikiem, oprócz mego dzwonienia w intencji śp Taty Sylvi, ks. proboszcz do stałej intencji za szybką beatyfikację JPII dodał podobnie jak rano „za nieuleczalnie chorych” . Tym razem „u mnie” oprócz Twego Taty i Taty Niechy znalazła się Ewa.
Jerzy
Ps. Czy ten dodatkowy drenaż dodatkowo zdrenował Twoją kieszeń ? Czy odbyło się to w ramach ogólnej puli. w której przewidziano wszelkie niespodzianki.
Offline
Witam Jerzy
sam widze wiesz dokładnie o co chodzi tyle ze mój Tata nie miał takich przypadłosci po pierwszych operacjach.
Pozdrwiam Cibie i Żone
Wawik
Offline
Witajcie na naszym froncie niemieckim odnosimy sromotne porazki:
mimo ze po OP Tata zebrał sie super to po 5 dniach piorun wszystko strzelił
Teraz jest juz po 3 OP w samym Berlinie. Po wyciekach z głowy przyszło zapalenie płynów mózgowych czyli glejakowy standardzik po naswelaniach i OP. Wala mu antybiotyki ale sie słabo zbiera cos go tam w tej łepetynie ciagle meczy przymyka oko od strony guza itd.
W piatek wypisuja nas do domu mam nadzieje ze z zaleczona infekcja bo jak twierdza te antybiotyki juz przrabiali w takich przypadkach.
Ogólnie profesor jest bardzo niezadowolony z przbiegu sytuacji po OP i istatecznie nie wie co sie stało a jak w Niemczech nie wiedza to juz tu tego nie wymyślą. Jak stwierdził nie atk miało byc ale sami wicie zycie na 100 OP 99 idzie bez powikłań a jedna sie spierdzieli.
Na poniedziałek załatwiłem Tacie sonde dokarmiająca prze brzuch bo ta w nosie robi odlezyny a On musi zaczac brac wreszcie Lajfa.. Mam tez łózko itd.Zmarniał nam chłopak na maksa z reszta od samego lezenia w łózku człowiek słabnie i marnieje.
Co do dalszych losów opisze juz po powrocie do domu. Mama mieszka juz Berlinie ponad miesiac tez zmarniała choc apetyt to Ona ma i chyba dzieki temu jeszcze zyje.
Wawik
Offline
Panie mój, Boże nasz siłę masz, siłę dasz.
Wawiku czuję to, że jesteś przygotowany na najgorsze.
Dlatego też dla Ciebie, dla Twojej Mamy i dla tych Wszystkich,
którzy TYCH BOŻYCH SIŁ szczególnie potrzebować będą w najbliższych dniach
modlę się razem z Wami.
Offline
Wojtku – niema wypis do domu przed wynikiem posiewu. Infekcja musi być WYLECZONA.
anie ZALECZONA!!!! jakiexs szyderstwo
„Sierkijernych’ antybiotyków + p-grzybicze dożylnie nie podasz w domu.
Nie odpuszczxaj a ogarniesz!! I nieprzeceniaalabym 'niemieckiego'.
I sciema ze 99 na 100 pooperacyjnie jest . b/powiklan / uwazaj jak..
nigdzie
Tez dekalruje nieustawac noszenie w modlitwie
Offline
wawik napisał:
W piatek wypisuja nas do domu ....Zmarniał nam chłopak na maksa ....
Co do dalszych losów opisze juz po powrocie do domu.
Wawik
Wawiku minął kolejny piątek. Po dłuższej nieobecności zajrzałeś dzisiaj na forum.
W czym jeszcze można Wam pomóc poza modlitwą?
Offline
Witajcie tu troche wiesci z poznanskiego frontu:
(choc armi nie cierpie i nie byłem to mam jakies wojskowe naloty jak kogos drazni to sory)
Za modlitwe i wsparcie duchowe i kazde inne składam stokrotne dzieki i Bógzapłać.
Tata od 02,08,09 jest w domu. Spędził w Berlinie razem z Mamą 40 dni pełnych napięc stresów, cierpienia, nadziei poprawy i pogorszenia stanu zdrowia.
Po op Tata pozbierał sie super potem po 5 dniach schody. Po wyleczeniu gronkowca w płynach, zdrenowaniu wody i zrobieniu nowej plastyki loży stan ogólny stabilny ciezki bo kotakkt słaby 3 op w niemczech. Dodatkowy koszt zajebisty ale rozliczony pomyślnie. Kraj to kapitalistyczny kasa przedwszystkim ale przed kasą człowiek SZOK!!!!!!!!!!!W dniu wypisu Pani doktor i to mnie zszokowało najbardziej powiesiła mi sie na szyi i płacząc powiedział że jest jej bardzo przykro ze nie mogła pomóc bardziej Tacie nigdy tego nie zapomnę. Do domu odwiozła Tate niemiecka karetka bez kosztów dod. i wyposazono nas we wszstko co Tata miał na oddziale łącznie z nożycami do zdjecia szwów bo miał w głowie jakies spinacze 17szt, odzywkami do czasu ogarniecia się, cewnikami kremami, ITD 3 pełne torby.
Teraz Ruchowo bez uszczerbków ale siły brak by wstać - miesiąc zależenia. Poniewaz nie jadł sam to był odzywiany przez sąde nosowa która to może egzystowac miesiąc. Zrobienie PEG nie wchodzi w gre - przepuklina zołądka zatem tylko przetoka jelitowa. Po próbie montazu PEG nieudanej z reszta bo niemcy powiedzieli ze się nie da a polacy musieli sami spróbować że sie nie uda po próbie zabiegu został Tata jeszcze jeden dzień w szpitalu. Niedopilnowany wyjął sobie sąde z nosa i zaczał jeść normalnie serio otwiera paszcze i wcina bo wygłodniały starsznie. Mama ot tak z głupia frant jak juz wyjał rure dała Mu pić a On pił i pił...Rozległa grzybica po silnych antybiotykach zaleczona ale wysuszona jma ustna z radoscią przyjeła pierwsze płyny. Potem kryzys przysypianie i strach czy da sie nakarmic i dał sie do dzis je z apetytem. Teraz fala przypływu kontaktu nie wiemy na jak długo moze na zawsze a moze do niedzieli byle jadł bo przetoka to kolejne osłabienie organizmu choc znaleźlismy lekarza który Tacie ja zrobi w razie W.
szwy wyjete 10,08,09 15,08,09 zaczynamy laif i albo rybki albo nie. Wiecej op nie będzie i kropka. Tata troche opekany wiec smigamy familija na wakacje. Dzis byłem u Taty z dzieciakami reagował super daje reke mimo afazji próbuje mówic. Od poniedziałku ruszamy tez z rehabilitacją bo kotakt ok. Jak mama pochyla sie na łózkiem Tata próbuje ja całować nawet takiego TWARDZIELA jak ja zatyka. Tata jest tez po opieka hospicjum jak na nowotorowca przystało.
Ponieważ źle sie działo K. Z. zamówił msze za zdrowie Taty i za to mu dziekuje bo to oraz Wasze modlitwy pomagaja każdego dnia.
Ja musze przyznac ze moje zawierzenie choć nie zmalało to nie miałem siły prosić Boga i wstyd mi ale wtedy z pomoca przyszliscie Wy ( w koncu po to Was mam dzieki - nie nie to żart był - co nie smieszny hm tez tak mysle).
to tyle choc chaotycznie to szczerze jak zwykle
Wawik
Ostatnio edytowany przez wawik (2009-08-13 20:50:27)
Offline
Drogi Wawiku!
Nic tylko łeb ukręcić za tak długie milczenie. Czy wyobrażasz sobie ile nas to nerwów kosztowało?
Ale najważniejsze, że Twój Tato dobrzeje i oby tak było już do końca (tzn. do późnej starości).
Życzę udanych wakacji. A tak przy okazji możesz przybliżyć nam co to jest ten lajf?
Irena-Ewa
Offline